Policja ustaliła, że Krzysztof N. nagrał sceny gwałtu na telefonie. Gdy już skończył, zostawił nieprzytomną kobietę w zamkniętym mieszkaniu i pojechał do znajomych kontynuować zabawę. Po zatrzymaniu nie przyznał się do winy. Został oskarżony o gwałt i narażenie ofiary na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Przed sądem I instancji prokurator i oskarżyciel posiłkowy domagali się kary 5 lat pozbawienia wolności.
Sąd Rejonowy w Nysie wymierzył oskarżonemu karę 8 lat pozbawienia wolności oraz orzekł zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej przez trzy lata po opuszczeniu zakładu karnego oraz nakazał wypłacenie 20 tys. zł zadośćuczynienia. Od wyroku odwołał się obrońca Krzysztofa N., który domagał się uniewinnienia swojego klienta. Sąd apelacyjny utrzymał zakaz kontaktu i zbliżania się do pokrzywdzonej oraz wysokość zadośćuczynienia finansowego. Zmniejszył jednak karę pozbawienia wolności do 6 lat. Swoją dezycję motywując m.in. wiekiem oraz dotychczasową niekaralność gwałciciela.
Proces był niejawny, a wyrok jest prawomocny.
Jak widać m.in. na powyższym przykładzie, wymiar sprawiedliwości w Polsce wyjątkowo łagodnie traktuje gwałcicieli, ale – zgodnie z dzisiejszymi zapowiedziami Ministerstwa Sprawiedliwości – kary za gwałty będą znacznie wyższe.