Niemal trzy metry bieżące papierów zgromadzono w sumie w 23 pudełkach – to dokumenty Czesława Kiszczaka, które trafiły do USA. Jak się okazuje w Hoover Institution Library & Archives w Stanford znajduje się kilkaset stron dokumentów komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, papiery i notatki osobiste, a nawet dokumentacja medyczna Kiszczaka. Na ślad dokumentów trafił zespół złożony z dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i Polskiego Radia.
Według „Rzeczpospolitej”, w archiwum znajdują się „dokumenty wytworzone przez podległe generałowi w okresie PRL agendy komunistycznej bezpieki – m.in. analizy dotyczące wprowadzenia stanu wojennego”. Pojawia się też wzmianka o „obszernej dokumentacji procesów jakie generał miał po roku 1989 – w tym notesy ze strategią obrony” oraz dokumenty osobiste, takie jak „opinie z wojska o przebiegu służby, oryginał nominacji na stopień generała brygady, prawo jazdy, karta pacjenta z jednego ze stołecznych szpitali, a nawet pełna dokumentacja medyczna”.
„Całość kolekcji dopełniają wycinki prasowe. Te z okresu PRL to głównie relacje z wizyt, jakie generał składał w różnych miejscach w Polsce i za granicą. Te po 1989 roku to imponujący zbiór tematów, którymi się interesował już po przejściu na emeryturę:.
- czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Wskazano też, że Kiszczak zbierał artykuły na temat Lecha Wałęsy.
„Zakreślał flamastrem interesujące go wątki z wywiadów z Wałęsą – np. te, w których były prezydent odpierał zarzuty o współpracy z SB”.
- informuje „Rzeczpospolita”.
Wśród setek dokumentów znajdują się także albumy z fotografiami Kiszczaka z czasów PRL, oraz kilka godzin nagrań filmów wideo, „które funkcjonariusze SB nakręcili podczas rozmów komunistycznych władz z opozycją w Magdalence – tuż przed obradami Okrągłego Stołu”.
Część z tych dokumentów była wcześniej znana historykom, ale wiele z nich „nie ujrzało jeszcze światła dziennego”. Nieznaczną część dokumentów przekazał do Hoover Institution Library & Archives w Stanford "jeszcze za życia sam gen. Czesław Kiszczak. Reszta została sprzedana już po jego śmierci, czyli po 5 listopada 2015 r. oraz po wizycie w willi Kiszczaków prokuratorów z IPN w lutym 2016 r., gdzie nie dokonali oni przeszukania, a jedynie wezwali Marię Kiszczak do dobrowolnego wydania dokumentów".
„Rzeczpospolita” informuje, że „w rozmowie telefonicznej Maria Kiszczak przyznała, że ostatnie materiały archiwalne zostały przez nią sprzedane do Stanford… zaledwie pół roku temu”.