Polska obejmie 1 stycznia niestałe członkostwo w Razie Bezpieczeństwa ONZ. Wzmacnia to prestiż RP na arenie międzynarodowej, ułatwia realizację celów politycznych, daje sposobność prezentowania na forum ONZ naszego stanowiska w najważniejszych kwestiach międzynarodowych.
Główny filar Rady Bezpieczeństwa, która wzięła na siebie obowiązek utrzymania pokoju i bezpieczeństwa na świecie, to pięć państw - stałych członków. Są to Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Francja i Wielka Brytania. Ich działalność dopełnia 10 niestałych członków. Powoływani są na dwa lata w drodze wyborów z uwzględnieniem klucza regionalnego. Pięciu wywodzi się z Afryki i Azji, dwóch Ameryki Łacińskiej, dwóch z Europy Zachodniej oraz jeden z Europy Wschodniej.
W tym roku do grona niestałych członków Zgromadzenie Ogólne ONZ wybrało Polskę na miejsce ustępującej Ukrainy. Opowiedziało się za nią 190 państw, a dwa wstrzymały się od głosu. Wraz z Gwineą Równikową, Kuwejtem, Peru, Wybrzeżem Kości Słoniowej oraz Holandią obejmie funkcję niestałego członka 1 stycznia.
Analityk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Rafał Tarnogórski przestrzega przed bagatelizowaniem udziału Polski w RB. Twierdzi, że zasiadanie w instytucji liczącej jedynie 15 członków, z których tylko 10 z nich jest wybieralnych, to ważna sprawa. Przynosi prestiż i namacalne korzyści.
Żeby zostać niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, należy przejść proces wyborczy, który nie jest prosty. Trzeba kandydować i przystąpić do współzawodnictwa z innymi państwami. Nagrodą jest miejsce przy stole, przy którym tworzy się światowa polityka
– uzasadniał.
Są to dwa lata, które muszą być bardzo intensywne. Należy zarazem mierzyć siły na zamiary. O ile mi wiadomo, polska dyplomacja dokonała bardzo trzeźwej oceny tego, co można osiągnąć. Najważniejszym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego Polski. Oznacza to pokój dla regionu – podkreślił.
Wskazał w tym kontekście, że najistotniejsza jest dla Polski sytuacja na Ukrainie. Za kolejne istotne kwestie uznał terroryzm oraz umocnienie pozycji kraju w Unii Europejskiej.
UE działa - akcentował - na polu globalnym, teraz zaś polska dyplomacja w Radzie także będzie musiała wejść na te obszary, chociaż z reguły się tym nie zajmuje.
Tarnogórski zwrócił uwagę także na inne pożytki wypływające z członkostwa w RB. Zaliczył do nich kontakty handlowo-gospodarcze. Wskazał, że w gronie piętnastki Polska stanie się adresatem różnych propozycji i zapytań i będzie się starała to wykorzystać.
Członkostwo w RB analityk uznał za sposobność do szlifowania warsztatu dyplomatycznego.
Komplementował jednocześnie byłego stałego przedstawiciela RP przy ONZ Bogusława Winida, który koordynował w Nowym Jorku wysiłki Polski w staraniach o miejsce w RB.
Zyskaliśmy 190 głosów. Praca dyplomatyczna została wykonana bardzo dobrze. Następne dwa lata będą dla naszej stałej przedstawicielki Joanny Wroneckiej bardzo intensywne
– przewiduje.