Zdarzenie miało miejsce wiosną 2017 r. w okolicy pomnika Neptuna w Gdańsku. Pokazane jest ono na nagraniu dostępnym na kanale Pomorska Telewizja Narodowa w serwisie YouTube.
Na filmie widać, jak pracownicy firmy ochroniarskiej „Tajfun” w asyście gdańskiej straży miejskiej zarekwirowali prace plastyczne młodego artysty.
Nie jest jasne, co było przyczyną zabrania grafik, ale skala przedsięwzięcia, w które zaangażowanych było kilkunastu strażników miejskich i pracownicy firmy „Tajfun”, wyglądała na "imponującą".
Fot. youtube.com/print screen/@ POMORSKA TELEWIZJA NARODOWA
Nie było żadnych ofiar, ani strat materialnych, a młodego artystę wylegitymowano i spisano stosowny protokół.
Szkoda, że podczas feralnego finału WOŚP, kiedy z rąk szaleńca zginął Paweł Adamowicz, agencja nie zadziałała równie stanowczo, jak w przypadku bezbronnego młodego mężczyzny.
Fot. youtube.com/print screen/@ POMORSKA TELEWIZJA NARODOWA
Po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza MSWiA skontrolowało firmę ochroniarską "Tajfun", która miała zadbać o bezpieczeństwo podczas feralnego finału WOŚP w Gdańsku. W komunikacie resort poinformował, że podczas kontroli stwierdzono wiele nieprawidłowości.
Ustalono m.in., że w agencji zdarzały się przypadki zatrudniania w ochronie osób, które w momencie podpisania umowy nie miały ukończonych 18 lat. Podczas finału WOŚP w Gdańsku stanowili oni aż połowę ochrony! Kontrolerzy stwierdzili też dopuszczanie do wykorzystywania przez pracowników ochrony prywatnych urządzeń – środków przymusu bezpośredniego.
Ponadto agencja nie prowadziła dokumentacji wymaganej przepisami ustawy o ochronie osób i mienia, m.in. w zakresie wykazu pracowników ochrony, rejestru zawartych umów i ksiąg realizacji umów. Nie wystawiano też i nie wydawano legitymacji zatrudnionym pracownikom ochrony.
Cały raport pokontrolny MSWiA został przekazany prokuraturze. Dodatkowo, na polecenie prokuratury zatrzymano Dariusza S., szefa ochrony finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, podczas którego doszło do ataku Stefana W. na prezydenta Pawła Adamowicza. Jak wynika z relacji Grażyny Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, S. miał "podrzucić" policjantom identyfikator "Media", który miał mieć rzekomo przy sobie Stefan W. przy wejściu na scenę.