To nieprawdopodobne, w jaki sposób działała agencja ochrony, która zabezpieczała koncert z okazji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Resort MSWiA ujawnił szczegóły kontroli, jaka została przeprowadzona w firmie po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wyłania się z niej obraz... dużej prowizorki.
MSWiA kontrolę agencji wszczęło po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. To właśnie Agencja Ochrony "Tajfun" zabezpieczała koncert WOŚP w Gdańsku, podczas którego doszło do ataku. W dzisiejszym komunikacie resort poinformował, że podczas kontroli stwierdzono wiele nieprawidłowości.
"Przedsiębiorca w rażący sposób naruszył warunki wykonywania działalności gospodarczej. Między innymi nie weryfikował karalności pracowników ochrony oraz nie sprawował nadzoru nad wykonywaniem zadań ochrony przez pracowników. Ponadto przedsiębiorca dopuścił do wykonywania zadań kwalifikowanego pracownika ochrony fizycznej osobę nie wpisaną na listę kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej"
– wskazało MSWiA.
W komunikacie poinformowano, że w agencji zdarzały się też przypadki zatrudniania w ochronie osób, które podczas podpisania umowy nie miały ukończone 18 lat. Kontrolerzy stwierdzili też dopuszczanie do wykorzystywania przez pracowników ochrony prywatnych urządzeń – środków przymusu bezpośredniego.
Ponadto agencja nie prowadziła dokumentacji wymaganej przepisami ustawy o ochronie osób i mienia, m.in. w zakresie wykazu pracowników ochrony, rejestru zawartych umów i ksiąg realizacji umów. Nie wystawiano też i nie wydawano legitymacji zatrudnionym pracownikom ochrony.
Cały raport pokontrolny MSWiA zostanie przekazany prokuraturze. Dodatkowo, dziś na polecenie prokuratury zatrzymano Dariusza S., szefa ochrony finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, podczas którego doszło do ataku Stefana W. na prezydenta Pawła Adamowicza. Jak wynika z relacji Grażyny Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, S. miał "podrzucić" policjantom identyfikator "Media", który miał mieć rzekomo przy sobie Stefan W. przy wejściu na scenę.