Kilka tygodni zdemaskowana została narracja o rozmowie braci Kaczyńskich, o której niegdyś opowiadał były sędzia Wojciech Łączewski. Dziś swoje strony oddała mu Wirtualna Polska, gdzie w wywiadzie Łączewski przekonuje, że taka rozmowa była, i choć nie chce ujawnić jej treści, to rzuca podejrzenia wobec Jarosława Kaczyńskiego. - Obrzydliwe - komentuje Stanisław Żaryn.
Kilka tygodni temu o sprawie znów zrobiło się głośno. Małgorzata Wassermann, na antenie wpolsce.pl relacjonowała przebieg spotkania prokuratora Dariusza Korneluka oraz prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej z rodzinami ofiar i ich pełnomocnikami. Pełnomocnik rodzin, który zapytał, czy "odtworzona została rozmowa między Lechem a Jarosławem Kaczyńskim", usłyszał w odpowiedzi, że "nie było takiej rozmowy" i dalej:
"Odpowiedział mu pan prokurator bardzo prosto: mówi pan o panu Łączewskim, byłym sędzi, który został przez nas wezwany, i który na protokół pod przysięga powiedział, że publicystycznie to on sobie może mówić cokolwiek, a zapytany wprost, czy coś takiego istniało, odpowiedział, że nigdy"
- relacjonowała Wassermann.
Dziś do sprawy wraca Wirtualna Polska, dając głos Wojciechowi Łączewskiemu. Były sędzia powiedział o dwóch rozmowach, w tym jednej "nieznanej powszechnie". Stwierdził, że zna jej treść, ale ujawnić jej nie może. Rzuca jednak sugestie, mające w złym świetle stawiać Jarosława Kaczyńskiego.
Łączewski zaprzeczył, by wypowiedział słowa, które pojawiły się w relacji Małgorzaty Wassermann i wezwał Korneluka do upublicznienia jego zeznań.
Do tekstu wp.pl odniósł się w mediach społecznościowych doradca prezydenta RP, Stanisław Żaryn.
- Insynuacje wobec PiS, że jest rosyjską agenturą są obecnie kreatywnie uzupełniane. Wyciąga się skompromitowanego byłego sędziego Łączewskiego (to ten, który chciał włączyć się w walkę polityczną z poprzednim rządem, a potem złożył fałszywe zawiadomienie do prokuratury), który powołując się na tajne dokumenty sugeruje, że Jarosław Kaczyński wysłał swojego brata na śmierć i "wszyscy powinni wiedzieć, do czego jest zdolny". Powołuje się przy tym na dokumenty, o których zdaje się nikt poza Łączewskim nie wie. Obrzydliwe - napisał.
Insynuacje wobec PiS, że jest rosyjską agenturą są obecnie kreatywnie uzupełniane. Wyciąga się skompromitowanego b. sędziego Łączewskiego (to ten, który chciał włączyć się w walkę polityczną z poprz. rządem, a potem złożył fałszywe zawiadomienie do prokuratury), który powołując… pic.twitter.com/Netvgs8QiM
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) May 20, 2024