GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

NOWE FAKTY w sprawie śmierci "współtwórcy czarnej skrzynki". To nie był pierwszy wypadek awionetki!

Od śmierci Tadeusza Czichona, który zginął w katastrofie lotniczej, minęły ponad dwa miesiące. Trwa śledztwo mające wyjaśnić przyczyny tragedii, przede wszystkim dlaczego przestał działać silnik awionetki. Odkrywane są też inne fakty. Tuż przed wypadkiem samolot był w serwisie, bo wcześniej – podczas zagranicznego lotu – uległ awarii przy podchodzeniu do lądowania. Jak ustaliła „Codzienna”, wtedy za sterami siedział ten sam pilot.

atm.com.pl

Pięćdziesięcioośmioletni Tadeusz Czichon był postacią doskonale znaną i ogromnie cenioną w środowisku lotniczym. Był również bardzo doświadczonym pilotem. Zasłynął głównie jako współzałożyciel i prezes firmy ATM SA, nazywano go współtwórcą „polskiej czarnej skrzynki” – montowanej w różnych samolotach, również w Tu-154M, na którego pokładzie 10 kwietnia 2010 r. leciał prezydent Lech Kaczyński z 95 innymi osobami.

Niestety, wieczorem 1 maja tego roku podano informację o tragicznym zdarzeniu, do którego doszło w pobliżu lądowiska Kołbiel-Skorupy (Mazowsze) – rozbił się ultralekki samolot VL3. Jego pilot zginął na miejscu. Bardzo szybko wyszło na jaw, że chodzi o Tadeusza Czichona. Informację w specjalnym komunikacie potwierdziła firma ATM SA.

CZYTAJ WIĘCEJ: Z jego firmy pochodziła czarna skrzynka tupolewa. We wtorek zginął w katastrofie

Wyjaśnianiem przyczyn tragedii zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której eksperci zabezpieczyli wrak awionetki. Z kolei Prokuratura Rejonowa w Otwocku wszczęła śledztwo – za podstawę przyjęto art. 177 § 2 Kodeksu karnego, który dotyczy naruszenia „chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym”, którego następstwem jest śmierć człowieka.

Ze wstępnych ustaleń i zeznań świadków wynikało, że powodem mogła być awaria silnika.

– Na wysokości 100–150 m przestał on działać, a samolot wpadł w korkociąg i uderzył w ziemię – przyznał wówczas w rozmowie z „Codzienną” prokurator Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Już wtedy jako pierwsi informowaliśmy, że awionetka krótko przed wypadkiem wróciła do ATM po serwisie wykonywanym w firmie na terenie Polski.

Od katastrofy minęło wiele tygodni, w tym czasie śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, a jej referentem został prokurator Saduś. Postępowanie nadal koncentruje się na wyjaśnieniu przyczyn awarii silnika i w tej sprawie zwrócono się do ekspertów z Zakładu Napędów Lotniczych Instytutu Lotnictwa. Na ich opinię zapewne będzie trzeba jeszcze długo poczekać, bo zakres pytań jest obszerny. Ale to niejedyny analizowany wątek.

– Nie jest wykluczone, że będzie konieczny wniosek o międzynarodową pomoc prawną – przyznaje prokurator Saduś.

Dlaczego? Bo pojawiły się nowe zaskakujące fakty. Ta sama awionetka VL3, która rozbiła się w maju pod Warszawą, nieco wcześniej uległa poważnej awarii. Do zdarzenia miało dojść na terenie jednego z państw sąsiadujących z Polską. Podczas podchodzenia do lądowania maszyna została uszkodzona, najbardziej ucierpiało śmigło – dlatego później konieczny był serwis. Podczas tamtego lotu za sterami awionetki siedział… Tadeusz Czichon.

Postępowanie w sprawie jest cały czas prowadzone, ale ujawnianie takich okoliczności wymusza przeprowadzenie nowych czynności.

Zapytaliśmy Sadusia wprost, czy są jakiekolwiek informacje pozwalające sądzić, że Czichon celowo wyłączył silnik awionetki i doprowadził do katastrofy. Prokurator kategorycznie temu zaprzeczył.

– Nie ma żadnych przesłanek dla stawiania takiej tezy – podkreślił.

Artykuł dostępny również w "Gazecie Polskiej Codziennie". 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie,

#Tadeusz Czichon #awionetka #śmierć #wypadek

Grzegorz Broński