W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów zakończył się dzisiaj proces z powództwa Piotra Nisztora przeciwko mecenasowi Romanowi Giertychowi. Dziennikarz poczuł się urażony wypowiedzią adwokata, który nazwał go "gangsterem i bandytą". - Postępowanie zostało umorzone z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu, ale my jako oskarżający cieszymy się, że sąd dopatrzył się jednak znamion z art. 212 Kodeksu Karnego, które zostały wyczerpane przez Romana Giertycha - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl pełnomocnik dziennikarza adwokat Hubert Pogorzelski.
W sprawie chodzi o wypowiedź Romana Giertycha, która padła na antenie Radia TOK FM w 2014 roku. "Czy się brzydzę tą osobą? Brzydzę się" - mówił o Piotrze Nisztorze Giertych. "Uważałem go za szantażystę, gangstera i bandytę. A dzisiaj jeszcze bardziej tak uważam" - dodał.
Piotr Nisztor złożył prywatny akt oskarżenia. Postępowanie toczyło się z wyłączeniem jawności przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów.
Dziś zapadło orzeczenie o umorzeniu.
Postępowanie zostało umorzone z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu, ale my jako oskarżający cieszymy się, że sąd dopatrzył się jednak znamion z art. 212 Kodeksu Karnego, które zostały wyczerpane przez Romana Giertycha
- powiedział nam pełnomocnik dziennikarza Hubert Pogorzelski.
Jeżeli sąd uznałby, że Roman Giertych jest niewinny, to po prostu by go uniewinnił. Z samej sentencji wyroku wynika, że jednak sąd dopatrzył się tych znamion w jego zachowaniu
- zaznaczył adwokat.