Wiceprzewodniczący komisji ds. afery Amber Gold, poseł PiS Jarosław Krajewski był gościem Katarzyny Gójskiej w programie "W Punkt" w Telewizji Republika. Tematem rozmowy było wczorajsze przesłuchanie byłego premiera Donalda Tuska. - Usłyszeliśmy potwierdzenie, że osobiście (Tusk - red.) nie zapoznał się z notatką Krzysztofa Bondaryka, którą otrzymało sześć najważniejszych osób w państwie. Gdy należało już przedsięwziąć działania przeciw Amber Gold, Polacy zdążyli zainwestować 120 mln złotych – zauważył Krajewski.
W poniedziałek przed komisją ds. Amber Gold stanął ostatni i najważniejszy świadek - były premier Donald Tusk. Przesłuchanie trwało wiele godzin a szef Rady Europejskiej unikał prostych odpowiedzi na pytania, ale nie szczędził złośliwości w kierunku komisji.
Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski był dziś gościem Katarzyny Gójskiej w programie "W Punkt" w Telewizji Republika.
- Usłyszeliśmy potwierdzenie, że osobiście nie zapoznał się z notatką Krzysztofa Bondaryka, którą otrzymało sześć najważniejszych osób w państwie. Zawarto tam informacje, że Amber Gold to piramida finansowa. Wskazano również, że lokowane przez klientów środki w Amber Gold wyprowadzane są do OLT Express. Gdy należało już przedsięwziąć działania przeciw Amber Gold, Polacy zdążyli zainwestować 120 mln złotych
– powiedział Krajewski odnosząc się do przesłuchania Donalda Tuska.
- Mamy setki tysięcy dokumentów. Jeśli Donald Tusk nie wykorzystał szansy, aby wskazać wiarygodne uzasadnienie, stracił wiele. Wczoraj mieliśmy do czynienia z typową obroną byłego premiera
- mówił wiceszef komisji.
- Bronisław Komorowski zapoznał się z notatką na 10 dni przed upadkiem firmy Amber Gold, tak wynika z naszej dokumentacji. Gdy afera wybuchła, Donald Tusk nadal nie zapoznał się z informacją. Dziś trzyma się wersji, że miał od tego sztab ludzi. To rzecz, o której moglibyśmy rozmawiać godzinami
- dodał Krajewski.