Nadeszła gwałtowna burza, która jakoś mi zamąciła w głowie, przez co straciłem kontrolę nad samochodem. [...] Dzisiejsze zdarzenie uświadomiło mi, że może zbliża się czas, aby nad jeżdżeniem się zastanowić - przekazał na antenie Telewizji Republika Jan Pietrzak.
Kierujący audi Jan Pietrzak wjechał najpierw w metalową wiatę znajdującą się obok budynku przychodni. Po uderzeniu satyryk wycofał samochód i następnie, jak mówią świadkowie, z dużą prędkością uderzył w budynek przychodni - podano dziś na antenie Polsat News. Do zdarzenia doszło około południa na warszawskim Wilanowie.
Pietrzak o okolicznościach zajścia opowiedział w rozmowie z Telewizją Republika. Jak skorygował szereg mediów, „to nie był wypadek, a kolizja”.
Było bardzo gorąco, a ja byłem akurat w ośrodku zdrowia na Wilanowie. Udało mi się zapisać do lekarza dopiero na środę, choć okazuje się, że powinien trafić do niego już dziś. Miałem kłopoty związane z ciśnieniem. Jestem sercowiec, borykam się z tymi problemami - tłumaczył.
Relacjonując samą kolizję, mówił:
„gdy wyszedłem z ośrodka, nadeszła gwałtowna burza. To mi jakoś zamąciło w głowie, przez co straciłem kontrolę nad samochodem. To było na parkingu. Ucierpiał jedynie parkan i ogródek”.
Zastanawiał się, że może być najstarszym kierowcą w Polsce. - Prawo jazdy zdawałem w 1954 roku - siedemdziesiąt lat jeżdżę samochodem. Nigdy nie było wypadku z mojej winy, a przejechałem Polskę ze sto razy, podobnie jak Amerykę, Australię, Afrykę i całą Europę. Dzisiejsze zdarzenie uświadomiło mi, że może zbliża się czas, aby nad jeżdżeniem się zastanowić - podkreślił satyryk.
Podziękował na koniec za wszystkie życzenia zdrowia i potwierdził, że zagra najbliższy koncert, 27 sierpnia w Warszawie.