Kiedy Polak staje na najwyższym stopniu podium, to z niecierpliwością oczekujemy na chwilę, gdy usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego. Tak było też w Oberstdorfie, gdzie konkurs lotów wygrał Kamil Stoch. Problem jednak w tym, że kompletnie nieprzygotowani do zagrania hymnu byli organizatorzy z Niemiec. I zagrali nam go mocno powolnie...
Czterech Polaków w czołowej "szóstce", dwóch biało-czerwonych na podium... Ten konkurs przeszedł do historii pod względem wyniku sportowego.
Dla Kamila Stocha organizatorzy konkursu w Oberstdorfie musieli zagrać polski hymn, jednak problem w tym, że zagrano go... w bardzo powolnym tempie.
"Członkowie orkiestry chyba nie zjedli obiadu, a ten przedłużający się konkurs sprawił, że za wolno zagrali nasz hymn"
- podsumował Stanisław Snopek, komentator Telewizji Polskiej.
Chwilo trwaj#skijumpingfamily pic.twitter.com/XumdSO05o6
— Emila (@Emila127) 3 lutego 2019
Taka sytuacja zdarza się nie pierwszy raz. Rok temu Kamilowi Stochowi taką wersję hymnu zagrano w Garmisch-Partenkirchen, a po tym incydencie interweniował sam Adam Małysz. Niewłaściwą tonację hymnu zauważał też premier Mateusz Morawiecki. Po interwencji wszystko wróciło do normy, ale - jak widać - nie na stałe.
To, że Niemcy nie do końca byli przygotowani na żwawe wykonanie Mazurka Dąbrowskiego, zauważyli też internauci:
Czy ktoś wreszcie nauczy niemieckich grajkow grać Mazurka w tempie Mazurka a nie Hej Słowianie? #skijumpingfamily
— FilipCy (@FilipCyuczyk) 3 lutego 2019
Taki dzień i konkurs i tak zniszczyć "Mazurka Dąbrowskiego", dramat. #skijumpingfamily
— Prezesunio? (@Skoczkowy_m) 3 lutego 2019
#skijumpingfamily myślałam że Chopin to specjalista od marszu żałobnego ale Niemcy też sobie nieźle poradzili ?
— nie wiem (@siemajestemarek) 3 lutego 2019
Patrząc na postawę naszych skoczków, to ktoś powinien przypomnieć naszym zachodnim sąsiadom jak się gra polski hymn. Jeżeli biało-czerwoni utrzymają formę, to mogą go wykonywać jeszcze nie raz!