Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, oskarżony o poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych, nie przyznał się do winy. Dziś w tej sprawie ruszył proces przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Podczas rozprawy polityk deklarował: „zarzuty mają charakter polityczny”.
- Wszystkie oświadczenia majątkowe w okresie, które akt oskarżenia wymienia oraz wcześniejsze, kiedy w Polsce wprowadzono obowiązek oświadczeń majątkowych, wypełniałem sam osobiście z pełną starannością, zgodnie z prawdą i obowiązującymi przepisami
- przekonywał przed sądem samorządowiec. Odmówił jednak składania wyjaśnień.
Te zamierza złożyć na dalszym etapie procesu. - Na dziś chcę wyraźnie podkreślić, że te zarzuty mają charakter polityczny. Jestem przekonany, że wypełniając oświadczenia majątkowe wypełniłem je zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem - podkreślił polityk.
Podczas rozprawy wystąpił świadek Stefan S., który w 2014 r. udzielił 50 tysięcy złotych pożyczki żonie Struka.
- Mariolę znam od 25 lat. Zwróciła się do mnie o pożyczkę. Mówiła coś o zakupie działki. W tych rozmowach o pożyczce marszałek nie uczestniczył. Te pieniądze pochodziły z moich oszczędności. To była niewielka kwota, nie stanowiła dla mnie problemu. To nie był milion złotych, żebym miał się czegoś obawiać. Wszystkie spłaty dokonywane były w ratach rocznych w gotówce
- zeznał mężczyzna.
Kolejna rozprawa odbędzie się 22 kwietnia. Wśród kilku świadków będzie m.in. żona marszałka pomorskiego.
Przypomnijmy, że prokuratura zarzuca samorządowcowi złożenie w oświadczeniach majątkowych w latach 2013-16 nieprawdziwych informacji na temat posiadanych zasobów pieniężnych, nieruchomości gruntowej oraz zasiadania w radzie nadzorczej fundacji prowadzącej działalność gospodarczą.
Sześć zarzutów dotyczy art. 233 par. 1 i 6 kodeksu karnego, który mówi o składaniu fałszywych zeznań lub zatajaniu prawdy. Grozi za to kara do 8 lat więzienia.
Zarzuty postawione Strukowi są efektem kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
W trakcie śledztwa marszałek pomorski nie przyznał się do winy twierdząc m.in., że niekorzystne dla niego ustalenia CBA wynikają z błędnej interpretacji faktów. Wytknął też organom ścigania, że zarzuty pojawiły się celowo przed kampanią wyborczą do parlamentu w 2019 r.