Donald Tusk oświadczył, że nie weźmie udziału w wyborach prezydenckich 10 maja br. W ocenie szefa Europejskiej Partii Ludowej, te „nie są w pełni demokratyczne”. Niezalezna.pl zapytała posłów różnych ugrupowań, co sądzą o słowach byłego premiera i lidera Platformy Obywatelskiej.
- Nie dziwię się Tuskowi, że nie chce brać udziału w wyborach prezydenckich, skoro widzi, że jego kandydatka ma 4 procent poparcia. Wie, że Platforma Obywatelska je przegra - rozpoczął pierwszy z naszych rozmówców, wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz. Przyznał, że jeżeli Donald Tusk staje dzisiaj na czele frontu przeciwko wyborom w maju, to jest to najlepszy dowód na to, że nikt po prawej stronie nie powinien myśleć o przyłączeniu do tego frontu.
- Tusk jest największym szkodnikiem politycznym i manipulatorem w historii III RP i jeśli on daje taki sygnał, a pamiętajmy, że uczestniczył w nocnej zmianie, w obaleniu patriotycznego rządu premiera Jana Olszewskiego, to świadczy to o tym, że robi to, aby pełnić funkcje adwokata bardzo złej sprawy. Donald Tusk działa w ten sposób na niekorzyść Polski
- jednoznacznie ocenił postawę szefa EPL wiceszef Ministerstwa Cyfryzacji.
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Marek Sawicki wskazał, że "wybory mają pięć przymiotów" i na pewno - w ocenie polityka - praktycznie wszystkie te przymioty, poprzez nieprzygotowane wybory korespondencje, będą złamane.
- Nie ma tu mowy o tym, że mamy wybory bezpośrednie, bo poczta pośredniczy w podawaniu głosów. Nie ma mowy o tym, że są wybory tajne, bo nasz PESEL jest w kopercie. Wiemy też, że te wybory nie są powszechne, bo wiele osób nie będzie mogło w nich brać udziału, chociażby ze względu na nieustalony adres zamieszkania czy miejsce dostarczania tych pakietów wyborczych. Czego byśmy nie dotknęli, to te naruszenia są duże
- mówił dalej ludowiec.
Polityk dziwi się, że "większość parlamentarna nie korzysta z rozwiązań konstytucyjnych, tylko za wszelką cenę idzie w zaparte, narażając życie i zdrowie Polaków". - Kwestia narażania życia jest opisana i w konstytucji i w kodeksie karnym. Nie mam złudzeń co do tego, że ta władza za to odpowie. Wszystko wygląda na wielkie niedomówienie i przygotowywanie się do unikania odpowiedzialności - tłumaczył Sawicki. Przyznał jednak, że jeżeli te wybory się odbędą, to weźmie w nich udział, dlatego że "dzisiaj pełną odpowiedzialność za te wybory bierze większość parlamentarna, Zjednoczona Prawica".
- I tak, jak PZPR kiedyś, Zjednoczona Prawica za łamanie konstytucji, za naruszanie ustaw, odpowie. Nie może być tak, że przygotowujemy się do wyborów na podstawie ustawy, która nie została przyjęta
- wskazał w rozmowie z naszym portalem.
Ostatni z naszych rozmówców Artur Dziambor (Konfederacja) odczytał apel Donalda Tuska jako "bardzo dziwny i naiwny". - Ten scenariusz o rezygnacji ze startu w tych wyborach innych kandydatów jest o tyle fantastyczny, że tylko jedna kandydatka jest kandydatką ze środowiska Donalda Tuska i tylko na nią miałby on jakikolwiek wpływ. Uważam, że wycofanie się z tych wyborów jakiegokolwiek kandydata to jest de facto dwukrotne zagłosowanie na Andrzeja Dudę. Dokładnie taki sam efekt sprawi niepójście na wybory, do czego zachęca opozycja.Nie wiem dlaczego i nie rozumiem tej postawy zupełnie - mówił Dziambor.
- Muszę natomiast przyznać, że nie jestem jakoś bardzo zawiedziony tym, że Platforma Obywatelska ewentualnie zbojkotowałaby wybory, ponieważ to oznacza, że większe szanse ma mój kandydat Krzysztof Bosak
- podsumował polityk Konfederacji.