"Taśmy Neumana", na których były przewodniczący klubu parlamentarnego PO-KO w wulgarnych słowach wyraża się m.in. o Tczewie, lokalnych komitetach wyborczych i Polskim Stronnictwie Ludowym, nie zrobiły większego wrażenia na ugrupowaniach wchodzących w skład Koalicji Obywatelskiej. Ich przedstawiciele uważają, że sprawa jest zamknięta i... nie należy już o tym mówić.
TVP Info opublikowała w ubiegły piątek nagranie rozmowy Sławomira Neumanna - lidera pomorskiej Platformy Obywatelskiej - z lokalnymi działaczami partii z Tczewa, która odbyła się pod koniec 2017 r. w Gdańsku. Polityk w wulgarny sposób wypowiada się w niej na temat sytuacji w tym mieście ("nie chcę zajmować się Tczewem, bo tam są same p***by, naprawdę"); rozmowa dotyczy też ewentualnych zarzutów prokuratorskich dla związanych z PO prezydentów miast ("Nikogo to nie ruszy. nasz elektorat uzna, ten antypisowski, że to jest ku*wa atak PiSu, żeby go zabić. I pójdą jeszcze bardziej na niego"). Lider pomorskiej PO deklaruje, że stanie murem za wszystkimi, którzy mają problem z prawem, warunkiem jest jednak członkostwo w Platformie ("Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił ku*wa jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy to masz problem").
W niedzielę TVP Info opublikowała kolejne taśmy z nagranymi rozmowami Neumanna. Tym razem Neumann obrażał lokalne komitety wyborcze, które miały startować w wyborach samorządowych ("Będzie referendum przeciwko PiS-owi, pierwsze referendum i będziemy mówić wszystkim: nie głosujcie na jakieś małe g...a"). Przedstawił również swoje polityczne credo ("Jak jest dla nas przydatny, to trzeba go wykorzystać, jak nie jest – niech spie***la"). Mówił także o Polskim Stronnictwie Ludowym ("Naszym koalicjantem jest PSL w powiecie, chociaż są oszustami").
Jeszcze w niedzielę, przed upublicznieniem nowych nagrań, Sławomir Neumann odszedł z funkcji szefa klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej. Według Grzegorza Schetyny, jego rezygnacja ze startu w wyborach parlamentarnych jest niemożliwa. A koalicjanci Platformy Obywatelskiej... uważają, że praktycznie nic się nie stało.
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer podkreśliła, że Sławomir Neumann w całej sprawie zachował się zgodnie z ogólnie przyjętymi standardami, bo złożył rezygnację z kierowania klubem.
- To co najbardziej oburza to chyba język, który tu jest stosowany, jeśli chodzi o resztę, to tam nic nie ma. Tym bardziej, że są to odgrzewane kotlety sprzed dwóch lat, bo nagrania były z 2017 roku i miały już swoją publikację
- powiedziała Lubnauer.
Podobnie twierdzi Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej.
- Neumann nie popełnia żadnego przestępstwa, używa języka nieparlamentarnego. Można powiedzieć szkoda, bo lepiej, by wszyscy mówili ładnie i kulturalnie. Ale wyciąganie znanych od ponad roku taśm w ostatnim tygodniu kampanii jest czystym kampanijnym trikiem
- zaznaczyła.
Także współprzewodniczący Zielonych Marek Kossakowski uważa, że ujawnienie taśm należy traktować jako element brutalnej kampanii wyborczej.
- Natomiast dobrze się stało, że sprawa została zawieszona dzięki temu, że pan Neumann zrezygnował z kierowania klubem
- podkreślił. Jak ocenił, tej sprawy... nie powinno się już poruszać do końca kampanii wyborczej, gdyż jest ona zamknięta.
Także skarbnik i poseł PO-KO Mariusz Witczak przekonuje, że Neumanowi ani Platformie nic nie można zarzucić w związku z nagraniami. "Sprawa jest zamknięta bo Sławomir Neumann zrezygnował, a w swoim oświadczeniu podkreślił, że żałuje użytych słów" - zaznaczył Witczak. Dodał, że jego partię charakteryzują... wysokie standardy zachowań.
- Takich standardów nie dopełniają niestety inne partie polityczne
- stwierdził.