Kim jest Gerald Birgfellner, który nagrywał prezesa PiS? To austriacki zięć Jana Marii Tomaszewskiego, kuzyna Jarosława Kaczyńskiego. Birgfellner miał budować dla spółki Srebrna dwa wieżowce w Warszawie, ale po wstrzymaniu inwestycji postanowił zemścić się, przekazując nagrania "Gazecie Wyborczej". Zamiast wielkiej afery, nadmuchiwanej przez "Wyborczą", Romana Giertycha i Tomasza Lisa, otrzymaliśmy jednak tekst, który stawia Jarosława Kaczyńskim w dobrym świetle. Tymczasem portal Niezalezna.pl dotarł do ciekawych faktów na temat samego Birgfellnera.
Nazwisko Austriaka przewija się w wielu spółkach: austriackich, czeskich, słowackich i polskich. Pojawia się też w dokumentach zarejestrowanej na Cyprze firmy o nazwie Sofanton Limited. Birgfellner jest wymieniony jako jej dyrektor.
Sekretarzem (rodzaj zarządcy w prawie cypryjskim) Sofanton Limited jest zaś spółka Cymanco Services Limited. Znajdujemy ją w wykazie podmiotów związanych z aferą Panama Papers. Chodzi o listę przedsiębiorstw zarejestrowanych w rajach podatkowych, udostępnioną po wycieku danych z kancelarii podatkowej i prawnej Mossack Fonseca, działającej w Panamie.
Według ustaleń dziennikarzy, którzy opisali Panama Papers, cypryjska Cymanco Services Limited swą działalność w rajach podatkowych prowadziła w powiązaniu z ukraińską, choć zarejestrowaną na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych European Food Supplies Corp.
Birgfellner był od 2017 r. zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców (łącznie w sprawie projektu spotykał się od maja 2017 roku 16 razy). Całkowite wynagrodzenie Austriaka, po wybudowaniu "dwóch wież", miało wynosić 3 proc. wartości inwestycji, czyli ok. 9 mln euro (ok. 39 mln zł). Srebrna nie dostała jednak od władz Warszawy ani pozwolenia na budowę, ani tzw. wuzetki, czyli warunków zabudowy. Nie przeniosła również praw użytkowania działki pod budowę na firmę Nuneaton (spółka powołana do realizacji projektu, jej prezesem został Birgfellner).
Po wstrzymaniu inwestycji przez Kaczyńskiego, zarząd spółki odmówił Birgfellnerowi zapłaty za jego pracę, choć - jak podała "GW" - Austriak wykonał już część prac przygotowawczych: projekt architektoniczny, strategię realizacji, wycenę nieruchomości, prowadził negocjacje z wykonawcami poszczególnych etapów, zatrudnił pracowników, architektów.
W nagranej rozmowie Birgfellner przekonuje Jarosława Kaczyńskiego, że "nie jest oszustem" i przedstawia dokumenty potwierdzające wykonane przez niego prace. Prezes PiS potwierdza, że plan inwestycji został wstrzymany. "Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to wszystko było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki. Ile to kosztowało, znaczy, jaka firma za to bierze" - mówił Kaczyński cytowany przez "Wyborczą".
Prezes PiS proponuje też Austriakowi, aby wystąpił o zapłatę do sądu. "Według mnie to najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić. Ja wtedy będę mógł być może jakoś w tej sytuacji przekonać zarząd do tego, żeby poszli na ugodę (...). Jeżeli chodzi o mnie, to spokojnie mogę zeznać przed sądem, że tak, to było robione dla spółki Srebrna" - mówi prezes PiS.
Według "Gazety Wyborczej" w ubiegły piątek prawnicy Birgfellnera – Roman Giertych i Jacek Dubois – wysłali do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego". Austriacki biznesmen zarzuca prezesowi partii rządzącej "dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów".