W kolegium Sądu Apelacyjnego w Krakowie - zwołanym z dnia na dzień - opiniowano wniosek ministra Adama Bodnara o odwołanie prezesa Zygmunta Drożdżejko (zawieszonego w czynnościach), a w dzisiejszym głosowaniu wzięła udział nieuprawniona osoba - dowiedział się portal Niezalezna.pl. Tymczasem w piątek zaplanowano opiniowanie kandydatur na sędziów sądu apelacyjnego, a na liście znajduje się Dariusz Mazur, czyli obecny zastępca Bodnara z Ministerstwie Sprawiedliwości. To musi być przypadek, bo przecież szef resortu nie posunąłby się aż do tak niskich lotów zagrywek.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wszczął procedurę odwołania prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie Zygmunta Drożdżejki i wiceprezes tego sądu Katarzyny Wysokińskiej-Walenciak. Jednocześnie zostali oni zawieszeni w pełnieniu czynności. O tym resort poinformował wczoraj.
Dziś nad wnioskiem o odwołaniem prezesa Drożdżejki obradowało kolegium Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Jak się okazało, zastosowano mechanizm podobny do tego, co stało się wcześniej w sądzie w Poznaniu.
W głosowaniu nad zaopiniowaniem odwołania Drożdżejki był remis 2:2, a decydujący głos przypadł sędzi Barbarze Baran, która... nie jest uprawniona do głosowania, bo nie jest członkiem kolegium.
Dziennikarz portalu Niezalezna.pl rozmawiał dzisiaj wieczorem z prezesem Drożdżejko, który podkreśla, że kolegium SA nie odbyło się we właściwy sposób.
"Zapewne chodziło o zwiększenie szans na pozytywną opinię wobec wniosku pana ministra. A przecież nawet gdybym brał udział w kolegium i jemu przewodniczył, to nie mógłbym głosować we własnej sprawie"
- podkreśla prezes krakowskiego sądu, który w początkowej fazie nie został nawet wpuszczony na kolegium.
Jak ustaliliśmy, podczas kolegium pojawiły się wątpliwości, czy sędzia Baran powinna przewodniczyć kolegium, ale nie zostały one poddane pod głosowanie.
Sędzia Drożdżejko zwraca uwagę, że podczas kolegium sędzia Baran niejako występowała w jego zastępstwie. A skoro on nie mógłby głosować we własnej sprawie, to ona również nie powinna. Tymczasem uznała, że jej głos jest decydujący.
"Ktoś kto mnie zastępuje nie może mieć większych uprawnień niż ja bym miał" - podkreśla sędzia Drożdżejko.
Skąd ten pośpiech? Tym bardziej, że na piątek (2 lutego) już wcześniej zwołano - w innej sprawie - kolegium Sądu Apelacyjnego w Krakowie, które miało opiniować kandydatury na sędziów sądu apelacyjnego. I tutaj mamy ciekawą informację. Wśród kandydatów jest sędzia Dariusz Mazur, czyli obecny wiceminister w resorcie kierowanym przez Adama Bodnara. Zawieszenie Drożdżejko miało usunąć ewentualne przeszkody?
"Trudno mi sytuację ocenić w definitywny sposób. Wnioski niech pan sam wyciągnie" - dodał prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie.