Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Muzeum Gdańska karkołomnie tłumaczy wystawę "Nasi Chłopcy". I chwali się... współautorem z Berlina

Muzeum Gdańska opublikowało oświadczenie dotyczące skandalicznej wystawy „Nasi Chłopcy” i odnoszących się do niej krytycznych komentarzy m.in. prezydenta Andrzeja Dudy i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Podkreślono, że „narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych”. Muzeum pochwaliło się też, że współautorem wystawy jest Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie.

Współpraca z placówką z Berlina

Reklama

Rzecznik Muzeum Gdańska dr Andrzej Gierszewski w przesłanym mediom oświadczeniu napisał, że muzeum... sprzeciwia się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom pojawiającym się w przestrzeni publicznej w związku z wystawą „Nasi Chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”. Muzeum twierdzi, że osoby wygłaszające krytyczne uwagi, nie zapoznały się ani z samą ekspozycją, ani z jej kontekstem historycznym i edukacyjnym (nie zauważając, że np. krytyczny głos zabrała Natalia Nitek-Płażyńska, tuż po obejrzeniu 

Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych

- napisał w oświadczeniu Gierszewski.

Podał, że wystawa została przygotowana we współpracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie.

To efekt pracy zespołu historyków i muzealników, którzy od lat zajmują się dokumentowaniem złożonych losów mieszkańców Pomorza i innych ziem wcielonych do III Rzeszy. Celem wystawy jest pokazanie tragicznego losu ludzi, którzy po 1939 roku znaleźli się pod brutalnym przymusem – wpisani na Volkslistę, powoływani do Wehrmachtu pod groźbą represji wobec siebie i swoich rodzin

- przekazał.

Zaznaczył, że tytuł „Nasi Chłopcy” nie jest przypadkowy. „Dotyczy on setek tysięcy osób – synów, braci i ojców z pomorskich rodzin. Zostali oni postawieni w sytuacji bez wyboru. Nasza wystawa pokazuje ich w sposób daleki od czarno-białych ocen” - dodał. W dalszej części oświadczenia rzecznik Muzeum Gdańska przyznał, że aneksja ziem polskich, zmuszanie Polaków do podpisywania Volkslisty i przymusowe wcielanie do Wehrmachtu są niemiecką zbrodnią.

Nie będziemy milczeć o jej ofiarach, które przez dziesięciolecia ukrywały ten fakt, bojąc się potępienia i wykluczenia. Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór. Nie zgadzamy się na przedstawianie ich jako zdrajców lub kolaborantów. Wykluczanie ofiar niemieckiej przemocy z polskiej narodowej wspólnoty jest nie tylko niegodne i niepatriotyczne, ale przypomina haniebną retorykę propagandy PRL-u, która przez dekady stygmatyzowała ofiary, a nie sprawców

- podał.

Duda: To moralna prowokacja

Wernisaż wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, której ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy zostali wcieleni do armii III Rzeszy, odbył się w piątek w Galerii Palowej Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku. Dziś na Twitterze wystawę skrytykowali m.in. prezydent Andrzej Duda, wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i były szef MON Mariusz Błaszczak.

Prezydent Duda napisał, że informację o wystawie przyjął z „oburzeniem”. Zaznaczył, że „przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako "naszych" to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków”. We wpisie podkreślił, że Polacy, jako naród, byli ofiarami niemieckiej okupacji i niemieckiego terroru, a nie jego sprawcami, czy uczestnikami.

Źródło: niezalezna.pl, PAP
Reklama