Jak się dowiedzieliśmy, wszystko zaczęło się w lutym od sytuacji ujawnionej przez portal Niezależna.pl w artykule „Wielkie kłamstwo MON. Agencja Kosmiczna wysłała wiadomość na aktywnego maila w ministerstwie”.
Błędy w MON. Winni w POLSA
Polska Agencja Kosmiczna przekazała raport dotyczący potencjalnego zagrożenia ze strony rakiety Falcon 9 na dwa adresy mailowe w MON.
Jeden faktycznie – jak twierdził minister Władysław Kosiniak-Kamysz - był nieaktywny; drugi jednak - aktywny, co szef MON przemilczał. Informację o zagrożeniu otrzymał na czas Departament Innowacji. Kieruje nim pełnomocnik ministra ds. przestrzeni kosmicznej.
Według informacji Niezależna.pl raport, który dotarł do Departamentu Innowacji, został zignorowany. W tym czasie pełnomocnik płk Marcin Górka był na urlopie. Były zastępujące go osoby, ale pokpiły sprawę – mówiły nam źródła w MON. Departament Innowacji odpowiada (cytat za stroną MON) za „obsługę i merytoryczne wsparcie Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do spraw przestrzeni kosmicznej”.
Tak ze sprawy w lutym tłumaczył się szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. "Był problem komunikacyjny z Polską Agencją Kosmiczną, która nie przekazała nam skutecznie tych informacji wcześniej" — powiedział.
Tłumaczył, że resort od pół roku nie korzysta z podanego przez POLSA adresu mailowego (mówił tylko o jednym - red.). Przyznał, że rozmawiał w tej sprawie z szefem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Jak zaznaczył, w tym przypadku "systemy alarmowe nie zostały podniesione, o czym MON nie miał informacji".
W piątek media obiegła informacja o piśmie sygnalistów dotyczącym POLSA. Czytamy m.in. o zwolnieniach doświadczonych pracowników, "w tym rzecznika prasowego i dyrektora Departamentu Promocji i Informacji tuż przed rozpoczęciem misji IGNIS", co "spowodowało utratę ciągłości komunikacyjnej i znacząco obniżyło jakość przekazu dotyczącego misji".
Znaleźli pretekst
Wszystko ma związek z tym, o czym pisaliście parę miesięcy temu w artykule o rakiecie Falcon 9. Sprawa Falcona to był pretekst, żeby zrobić czystkę w POLSA. Zawiniła ekipa gen. Gorki, a dokładnie ludzie wydziału kosmicznego, którzy zignorowali raport POLS-y, ale konsekwencje poniosły osoby z POLS-y. Zresztą po zdarzeniu gen. Gorka bardzo ochoczo preparował argumenty, że winna jest POLSA. Poza sprawami opisanymi w liście sygnalistów były jeszcze dwie osoby, które poniosły nieuzasadnione konsekwencje
– twierdzą informatorzy portalu Niezależna.pl.