Krzysztof Kwiatkowski, szef Najwyższej Izby Kontroli i były minister sprawiedliwości za rządów Platformy Obywatelskiej, przyznał sobie za 2017 r. nagrodę o bajońskiej sumie prawie 85 tysięcy złotych - informuje dzisiejszy "Super Express". W sierpniu ubiegłego roku Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Kwiatkowskiemu - podejrzewany jest on o nadużycia władzy przy postępowaniach konkursowych na wysokie stanowiska w NIK.
W sierpniu 2017 r. do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko prezesowi NIK, Krzysztofowi Kwiatkowskiemu oraz dwóm innym osobom - Janowi B., byłemu posłowi PSL oraz Pawłowi A., kontrolerowi w rzeszowskiej delegaturze NIK. Kwiatkowski, który w latach 2009-2011 sprawował urząd ministra sprawiedliwości, jest oskarżany o nadużycia władzy przy postępowaniach konkursowych na stanowiska: Dyrektora Delegatury NIK w Łodzi, Wicedyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie i Wicedyrektora Departamentu Środowiska NIK, a także podżeganie do popełnienia przestępstwa nadużycia władzy przez ówczesnego wiceprezesa NIK – Mariana Cichosza w związku z postępowaniem konkursowym na stanowisko Dyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes NIK oraz pewien były poseł mają poważne kłopoty
Według przepisów prawa, Kwiatkowskiemu za czyny, o które jest oskarżany, grozi nawet 3 lata więzienia.
Nie przeszkodziło to jednak temu, by Kwiatkowski, jako szef NIK - być może "na osłodę" - przyznał sobie w roku 2017 prawie 85 tys. zł nagrody. Do takiej informacji dotarł dziennik "Super Express". Jak poinformował "SE" wydział prasowy Najwyższej Izby Kontroli,
"prezes NIK i każdy z trzech wiceprezesów otrzymali w 2017 r. nagrody w tej samej łącznej wysokości, tj. 84 600 zł, i były one wypłacone w systemie nagród kwartalnych. Uzasadnieniem do przyznania wszystkich nagród były osiągnięcia w pracy".
Rzeczone "osiągnięcia" to m.in. "prawidłowa polityka finansowa". Jak dodaje NIK, nagrody zatwierdził dyrektor generalny instytucji.