Podkreślił, że wybór władz nowej Komisji Europejskiej to sukces premiera Mateusza Morawieckiego i wyraz solidarności Grupy Wyszehradzkiej.
Szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi był dziś gościem Poranka Rozgłośni Katolickich "Siódma9". Zwrócił uwagę, że na szczycie UE zapadły wstępne ustalenia, a zgłoszone kandydatury musi jeszcze zatwierdzić Parlament Europejski. Ardanowski ocenił, że "ci przegrani, jeszcze chyba do końca się nie poddali".
"Każdy ma jakieś swoje poglądy" – powiedział minister.
"Poglądy Fransa Timmermansa są mi głęboko obce, ale zakładam, że każdy takie poglądy może mieć. Nie mogą być to jednak ludzie wrogo nastawieni do jakiegoś kraju. Ten człowiek wielokrotnie pokazał, że atakuje Polskę, angażuje się, w co urzędnikowi unijnemu nie powinno przysługiwać, angażuje się w ataki na Polskę, wielokrotnie nas pouczał" - dodał.
W opinii Ardanowskiego każdy kraj będzie partycypować w obsadzie stanowisk w Parlamencie Europejskim i innych strukturach unijnych, choć "szalenie trudno", jak dodał, pogodzić interesy wszystkich członków UE.
"Natomiast te osoby, które zarządzają tym jakby superrządem europejskim, czyli Komisja Europejską, nie mogą być osobami, które skłócają Europę, próbują narzucić swoje poglądy ideologiczne, jak to uczynił Timmermans, lekceważąc czy zwalczając poglądy, które są w różnych krajach, np. w naszej części Europy" – przekonywał polityk.
Dodał, że nasza część Europy do tej pory była traktowana jak ubogi krewny, "z łaski" przyjęty do Unii Europejskiej, który ma jedynie szanować "to wszystko co mądrzejsi i bogatsi w tym świecie im zaoferują".
Ardanowski przyznał, że grupa ta - "choć nie jest wolna od wewnętrznych różnych tarć, bo Czesi i Słowacy inaczej podchodzą do niektórych spraw, a Węgrzy rozgrywają swoją partię, trochę grając również Rosją" - w tym przypadku, także ze względu na determinację premiera Morawieckiego, zachowała się solidarnie. Poza tym "została wsparta przez część krajów nadbałtyckich, ale również i Włochy".
"Wydaje się, że to jest pewne nowe otwarcie, które daje nam szansę w Europie na równoprawne traktowanie. To czy będziemy umieli to wykorzystać, to oczywiście sprawa na następne lata. Tam twardo trzeba swoich interesów bronić, ale szansę jakąś mamy"
- dodał.