Każdy ma prawo do protestu, ale jego forma, która zakłóca innym życie i funkcjonowanie jest nie do przyjęcia i jest dla mnie nie do zaakceptowania - tak rzeczniczka PiS Beata Mazurek odniosła się do dzisiejszego protestu rolników w Warszawie.
Dziś rano rolnicy związani z AGROunią protestowali w Warszawie. Zablokowali pl. Zawiszy - na jezdnię wysypali jabłka, podpalili race i opony, a na torach tramwajowych położyli świńską tuszę. Warszawska policja podaje, że manifestacja nie była zgłoszona w urzędzie miasta.
W związku z protestem rolników, PSL zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o natychmiastowe zdymisjonowanie ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Według polityków Stronnictwa, środowy protest rolników w Warszawie był wynikiem „nieudolności, braku kompetencji, braku umiejętności oraz pomysłu na polską wieś” ze strony szefa MRiRW.
O sprawę protestu była pytana w Sejmie rzeczniczka PiS.
Każdy ma prawo do protestów, ale jego forma, która zakłóca innym życie i funkcjonowanie jest nie do przyjęcia, i to, w jaki sposób dzisiaj zostało to przeprowadzone, jest dla mnie nie do zaakceptowania
- powiedziała Mazurek.
Oceniła, że tego rodzaju protesty „doskwierają innym, Bogu ducha winnym ludziom”.
Do protestu odniósł się w środę szef MSWiA Joachim Brudziński, który podkreślił, że „z najwyższym szacunkiem podochodzi do rolników”, ale w tym wypadku „chuliganeria, która sprowadziła realne zagrożenie zdrowia i życia na placu Zawiszy, musi ponieść konsekwencje wynikającego z obowiązującego w Polsce prawa”.