Nekropolię w Ramli w Izraelu, gdzie znajdują się polskie groby z lat 1940-1947, odwiedzili we wtorek weterani II wojny światowej wraz z grupą polskich Sprawiedliwych i delegacją państwową. Największym marzeniem był powrót do kraju - mówili kombatanci.
- Tutaj, na tym cmentarzu swoje ostatnie miejsce znalazło 272 Polaków, którzy przybyli wraz z armią gen. Andersa z dalekiej Syberii, z Kazachstanu do Ziemi Świętej, do Palestyny. Na pewno planowali iść dalej, myśleli, że dobry Bóg doprowadzi ich do ojczyzny, do Polski. Tak się jednak nie stało i będąc tutaj na tym cmentarzu, pochylając się nad grobami Polaków, naszych rodaków, otaczamy pamięcią tych wszystkich, którzy po 17 września 1939 roku zostali w sposób bestialski wywiezieni ze wschodnich terenów Rzeczypospolitej na daleką Syberię, na stepy Kazachstanu - mówiła wicemarszałek Senatu Maria Koc.
Uroczystość na cmentarzu w Ramli rozpoczęła się od odśpiewania Mazurka Dąbrowskiego, po przemówieniach weterani i przedstawiciele władz państwowych wspólnie złożyli wieniec z biało-czerwonych kwiatów; wszyscy uczestnicy pielgrzymki do Ziemi Świętej zapalali na polskich grobach biało-czerwone znicze.
- Moim największym marzeniem - poza tym, żeby być sytym, najedzonym - był powrót do kraju. Nawet i tu, w Palestynie, która wydawała się rajem po piekle Związku Sowieckiego. Tak to można porównać, bo tutaj zobaczyłem zupełnie inny świat
- opowiadał PAP 94-letni por. Zbisław Marian Szpak - były żołnierz 3. Dywizji Strzelców Karpackich, która wchodziła w skład 2. Korpusu Polskiego. W kwietniu 1940 r. por. Szpak był deportowany przez NKWD z Łucka i zesłany do Kazachstanu. W marcu 1942 r. wstąpił w Turkmenistanie do Armii Polskiej na Wschodzie.
- Gdy byliśmy w Rosji, to koniecznie chcieliśmy się dostać do wojska, a nie było tak łatwo. Trzeba było nawet tysiące kilometrów jechać, żeby do tego wojska się dostać, a ludzie byli przecież wyczerpani i głodni
- wspominał por. Szpak, który jako artylerzysta w 3. Dywizji Strzelców Karpackich brał udział w walkach we Włoszech, m.in. w bitwach o Monte Cassino i Bolonię.
Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk podkreślił, że żołnierzom pochowanym na cmentarzu w Ramli nie było dane doczekać wolnej Polski.
- Tworzymy dzisiaj tutaj nad grobami żołnierzy polskich wspólnotę pokoleń połączonych jedną myślą o niepodległej Rzeczypospolitej - podkreślił.