- To bardzo dziwna sytuacja, że po kilkunastu minutach pożarem była już objęta taka powierzchnia - tak pożar Marywilskiej 44 skomentował komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski. Nie można więc wykluczyć, że przyczyną pożaru było podpalenie.
W nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru kompleksu handlowego Marywilska 44 w Warszawie. Ogień objął praktycznie całą powierzchnię potężnej hali targowej. Mieszkańcy Warszawy otrzymali alert RCB o zagrożeniu, ale stało się to trzy godziny po wybuchu pożaru.
Pożar wybuchł kilka miesięcy po tym, jak kupcy z Marywilskiej 44 protestowali przed warszawskim ratuszem przeciwko zbyt wysokim czynszom w obiekcie. Domagali się pomocy od prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, lecz spotkał się z nimi jego zastępca.
Z informacji podanych przez obecnego na miejscu komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej wynika, że pierwsze zgłoszenie o pożarze Marywilskiej 44 w Warszawie wpłynąć miało o godz. 3:30 z czujników przeciwpożarowych. Strażacy, którzy dojechali na miejsce o 3:41, mieli zastać już 2/3 budynku objętego ogniem. Pożar szybko się rozprzestrzeniał.
Ze względu na wysoką temperaturę, strażacy nie mogli wejść do środka. Doszło również do zawalenia się budynku.
- To bardzo dziwna sytuacja, że po kilkunastu minutach pożarem była już objęta taka powierzchnia - skomentował komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski.