Pożar Marywilskiej 44 to wielka tragedia dla kupców, którzy tam handlowali. Wielu z nich traci swój dobytek. Jeszcze niedawno kupcy protestowali przeciwko wysokim opłatom, będąc w konflikcie z władzami spółki zarządzającej obiektem. Wzywali nawet na pomoc Rafała Trzaskowskiego, ale prezydent stolicy wysłał swojego zastępcę.
Płonie kompleks handlowy przy ul. Marywilskiej 44 o wym. 250 x 250 m. Ogniem objęte jest ponad 80 proc. hali. Działania ratownicze prowadzi 50 zastępów, w tym SGRChem. Mieszkańcy dostali alert RCB, ale z dużym opóźnieniem.
Na przełomie lutego i marca doszło do wielkich protestów kupców z Marywilskiej 44. Manifestacje odbywały się m.in. przed warszawskim ratuszem, a sprzedający domagali się obniżki czynszów.
Jeden z protestów odbył się 1 marca przed stołecznym ratuszem. Kupcy przyszli z transparentami "Przestańcie nas okradać", "Precz z wyzyskiem" i "Marywilska jest nasza".
- Bardzo liczymy na pana prezydenta, na jego pomoc - mówili kupcy, ale Rafał Trzaskowski nie spotkał się z nimi, a wysłał do rozmowy wiceprezydenta Tomasza Bratka. Władze Warszawy zapowiadały włączenie się w mediacje pomiędzy kupcami a zarządem centrum handlowego.
- Pierwszy "pożar" w kampanii - tak jeden z serwisów informacyjnych zatytułował tekst o Marywilskiej 44, odnosząc się do problemu, jaki miał Rafał Trzaskowski. Niestety, okazało się, że było to prorocze słowo.