Rozpatrywane dziś przez Sąd Najwyższy protesty wyborcze zgromadziły również zaniepokojonych obywateli. Wśród manifestujących przed SN są Klubowicze Gazety Polskiej. Tam stawił się kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach dr Marek Woch.
Pytany, jak patrzy na nakręcaną spiralę fałszu wokół rzekomo skradzionych wyborów, odparł:
„pomylić się jest rzeczą ludzką. Skala tych nieprawidłowości jest promilowa w stosunku do 300 tysięcy osób, które w tym dniu pracowały w komisjach wyborczych. Od tygodni obraża się te osoby. Zamiast powiedzieć, że należy im się szacunek, wciąż się ich atakuje. W kampanii wyborczej podnosiłem, że ci ludzie pracują minimalną stawką godzinową. Proponowałem dwukrotną podwyżkę, przygotowałem w tej sprawie projekt ustawy. Politycy nie chcieli dać tych podwyżek”.
Zarzucił, że „to, co robi pan Roman Giertych, polityk Platformy Obywatelskiej, to cyniczne kłamanie”.
- On nawet nie nadużywa przepisów. On po prostu kłamie. Zakłamuje to, co zapisano w konstytucji, ustawie o Sądzie Najwyższym, Kodeksie wyborczym. To cyniczna gra polityczna, by utwierdzić swoich wyborców, że mają rzekomo rację - dodał.
Zdaniem dr. Wocha, scenariusz ostatecznego zakwestionowania wyborów i „wariantu ulicznego” nie jest prawdopodobny: „wierzę w instytucję państwa. Mamy dziś przykład niezawisłego Sądu Najwyższego. Wierzę ponadto w służby – w wojsko, policję, służby specjalne. W pewnym momencie, gdyby politycy chcieli dokonać jeszcze większej anarchii, już na ulicach, to wkroczą służby. Tam jest wielu ideowych ludzi, którzy się temu przeciwstawią. Nie można dopuścić do sytuacji, w której Polak stanie naprzeciw Polaka”.
Dopytywany na koniec, czy zna kraj, w którym opozycja sfałszowałaby wybory, odparł roześmiany:
„Napoleon Bonaparte twierdził, że między wzniosłością a śmiesznością jest niewielki krok. Obecna władza, pan Donald Tusk, Roman Giertych, po prostu stali się śmiesznymi memami w internetach”.