- To przykład różnych standardów, gdzie inną miarę przykłada się do sędziów, którzy są swoi, a inną do tych, którzy nie są - ocenił histerię niektórych mediów europoseł Ryszard Czarnecki w programie red. Katarzyny Gójskiej "W Punkt" w Telewizji Republika. Rozmowa z posłem dotyczyła zarzutów wobec przewodniczącego KRS Leszka Mazura, które gość programu nazwał "małymi, małostkowymi i absurdalnymi".
Podczas Gali Człowieka Roku "Gazety Polskiej" Leszek Mazur był jedną z wielu osób, które wstały, by oklaskiwać nagrodzonego Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości został nagrodzony w kategorii "Człowiek Roku". W związku z obecnością Mazura pojawiło się sporo głosów oburzenia, głównie z obozu Platformy Obywatelskiej.
"Gdy widzę Przyłębską i Mazura oklaskujących Kaczyńskiego na gali GP, robi mi się niedobrze. Żyjemy w państwie, w którym opadły wszystkie maski. Jesteśmy świadkami wielkiego politycznego oszustwa: władza pod pretekstem odpolitycznienia sądów, trzyma TK i KRS na politycznej smyczy"
- napisał na twitterze prof. Marcin Matczak.
Gdy widzę Przyłębską i Mazura oklaskujących Kaczyńskiego na gali GP, robi mi się niedobrze. Żyjemy w państwie, w którym opadły wszystkie maski. Jesteśmy świadkami wielkiego politycznego oszustwa: władza pod pretekstem odpolitycznienia sądów, trzyma TK i KRS na politycznej smyczy.
— Marcin Matczak (@wsamraz) February 16, 2020
Goszczący w programie "W Punkt" europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) odniósł się do sytuacji, porównując ją do znanych sobie zachowań w Europarlamencie.
- Gdy w Parlamencie Europejskim jest czasami grana "Oda do radości", uważana za nieoficjalny hymn Unii Europejskiej, to wstaje szereg osób, które są często krytyczne wobec Unii Europejskiej. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób w jakiejś mierze oddają szacunek także reszcie osób, które tam stają
- uważa Czarnecki.
Parlamentarzysta zaznaczył, że "nie może być tak, żeby szef KRS-u był wyłączony z życia publicznego". Podkreślił też, że gala nie miała charakteru stricte politycznego, o czym świadczy np. nagroda dla Edwarda Mosberga.
- W moim przekonaniu, to jest próba separowania ludzi pełniących funkcje w wymiarze sprawiedliwości, w sądownictwie od życia publicznego. Te zarzuty uważam za małe, małostkowe, absurdalne
- powiedział Ryszard Czarnecki.
Prowadząca program red. Gójska przypomniała, że ta sama "Gazeta Wyborcza", której środowisko teraz bije na alarm, w maju ubiegłego roku, zorganizowała galę z okazji swojego 30-lecia. Wówczas przy ul. Czerskiej w Warszawie zebrali się politycy opozycji oraz… sędziowie. Człowiekiem Roku wybrano wtedy ówczesnego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska.
- Doskonale rozumiem tę sytuację, bo w Brukseli takie "double standards", hipokryzja są dość często spotykane...
- skomentował europoseł PiS.
Czarnecki dodał, że to typowy "przykład różnych standardów, gdzie inną miarę przykłada się do sędziów, którzy są swoi, a inną do tych, którzy nie są".