"Wyciąga się mały wycinek. 1-2 proc. – to jest rzeczywistość. Obudowuje się to informacjami – odwraca się kota ogonem. I zaczyna się powtarzać nieustannie jako prawdę" – tak poseł Małgorzata Wassermann, liderka krakowskiej listy PiS w wyborach do Sejmu, szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold, opisała metody manipulacji stosowane przez niektórych polityków Platformy Obywatelskiej.
Małgorzata Wasserman była dziś gościem Michała Rachonia w programie „Minęła 20” na antenie TVP Info. Polityk odniosła się - w kontekście pracy komisji ds. Amber Gold - do sprawy hejterskiego profilu Sok z Buraka, tego kto za tym stoi i kłamstwach tam kolportowanych.
- Jak rozpoczynałam prace komisji śledczej, wtedy na Soku z Buraka pojawiła się całkowicie nieprawdziwa informacja jakobym dokonała aborcji w wieku lat 18. Oczywiście, podjęłam kroki prawne. Sprawa jest w prokuraturze. Ale sprawa jest trudna. Bowiem chętnie pozwałabym tę osobę sama lub zrobiła prywatny akt oskarżenia. Jednak nie mogę ustalić tożsamości tej osoby. Niestety, współpraca z Facebookiem jest bardzo trudna. Firma uważa, że w ramach demokracji można kogoś opluć, a oni nie muszą podać imienia i nazwiska
- powiedziała.
Posłanka PiS skomentowała także działania "kolegi" z komisji śledczej posła PO Krzysztofa Brejzy.
- Ze środków masowego przekazu dostałam takie informacje, że mówi się o tym, że to Krzysztof Brejza stoi za pewną farmą trolli, która produkuje takie informacje. Ja tylko wskazuję na pewną sekwencję czasową. Kiedy to się pojawiło w stosunku do mnie. Natomiast jeżeli chodzi o metody i sposób działania to to są takie metody jak Państwo widzieli wczoraj na debacie w związku z rachunkiem [na lek Valcyte]. Tak mniej-więcej pracują posłowie opozycji. I tak wygląda prawda przez nich przekazywana. Ja mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością – i apelują do wszystkich – jeżeli macie z ust tych osób informacje, sprawdźcie je trzy razy zanim będziecie ją komentować lub powielać.
Jak to działa?
- Wyciąga się mały wycinek. 1-2 proc. – to jest rzeczywistość. Obudowuje się to informacjami – odwraca się kota ogonem. I zaczyna się to powtarzać nieustannie jako prawdę – wyjaśniła.
Wasserman podała przykład takiego działania z przesłuchania Sławomira Nowaka przez komisję śledczą ds. Amber Gold.
- Przyszła do nas korespondencja mailowa, sms-owa. To była praktycznie cała skrzynka zrzucona – Marcina i Katarzyny P. Więc czytałam te maile dzień i noc po kolei. Natomiast nie zdążyłam przeczytać wszystkich na moment przesłuchania pana ministra Nowaka. (…) I on zacytował panu ministrowi Nowakowi, treść [pewnego] sms-a. Że był szef urzędu lotnictwa cywilnego, który był ileś lat temu powołany przez rząd PiS. I on trwał przez wiele lat aż został przez pana ministra Nowaka odwołany i wymieniony na kolejnego. I [Brejza] odczytał [podczas przesłuchania] sms-a, którego Marcin P. pisał do swojej żony. Że „musimy się śpieszyć, bo jest odwołany prezes urzędu lotnictwa cywilnego”. I to miało [według Brejzy] pokazywać, że „ten którego jeszcze sprzed lat PiS wskazało na ten urząd jest powiązany z Amber Gold”. Oczywiście jak już doszłam do tych sms-ów, to tam było jeszcze drugie zdanie - „nowy też jest nam przychylny”. Tego zdania pan poseł już nie zacytował
- opowiadała M. Wassermann.