- Decyzja ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego o upublicznieniu danych z postępowania dot. willi w Kazimierzu Dolnym "była gwałtem na prawach obywatelskich i na polskiej demokracji" - ocenił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jak twierdzi, willa nigdy nie była jego własnością.
Dwa tygodnie temu CBA udostępniło opinii publicznej materiały ze śledztwa - m.in. raport, protokoły przesłuchań, stenogramy rozmów telefonicznych. Według rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna, materiały upublicznione przez CBA wskazują, że Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy byli faktycznymi właścicielami nieruchomości i to oni podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące domu w Kazimierzu Dolnym.
Kwaśniewski pytany na konferencji prasowej w Warszawie o te materiały oświadczył, że willa ta nigdy nie należała do niego, ani nie była współwłasnością jego i jego małżonki. W jego przekonaniu, to, co powiedział w tej sprawie "agent Tomek" jest prawdą.
- Od początku, od roku 2007, sens akcji CBA polegał na tym, aby nas zdezawuować
- ocenił były prezydent.
- Szukając jakiegoś faktu oparto się o plotki, powtarzane niestety przez mojego bliskiego przyjaciela, który później za to przepraszał, wycofywał się
- zaznaczył.
- O ile plotka jest plotką, o tyle działania służb powinny być oparte o fakty. Tu nie było żadnych faktów i tych faktów dalej nie ma
- dodał Kwaśniewski.
Jego zdaniem decyzja ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego o upublicznieniu wrażliwych danych w trakcie trwania postępowania była... "wielkim gwałtem na prawach obywatelskich w Polsce i na polskiej demokracji". Jak dodał, opublikowane dane nie dotyczyły tylko jego samego oraz jego małżonki, ale również osób postronnych.
- Niestety, z moich rozmów z prawnikami wynika, że ochrona prawna w tej sytuacji jest bardzo trudna. Cieszę się, że Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił o wyjaśnienia do CBA, bo tu trzeba wprowadzić elementarny porządek
- ocenił były prezydent.