Akcja Demokracja współpracowała z firmą Estratos, która świadczy dla niej usługi technologiczne. Estratos ma siedzibę w Wiedniu, a na jej czele stoi dwóch Węgrów, w tym były minister ds. służb w dobie "przedorbanowskiej". Udziały w firmie mają także m.in. amerykańscy Demokraci.
"W kilku źródłach potwierdziliśmy, że to rzeczywiście Estratos stoi za nielegalnymi reklamami politycznymi dotyczącymi wyborów prezydenckich w Polsce"
- przekazali dziennikarze wp.pl.
Kim jest Jakub Kocjan?
Zwrócono uwagę również na Jakuba Kocjana, prezesa Akcji Demokracji, blisko związanego ze środowiskiem Koalicji Obywatelskiej, a do niedawna - asystenta społecznego posłanki KO, Iwony Karolewskiej.
Kocjan widoczny jest m.in. na zdjęciu opublikowanym 9 maja 2025 r. przez NASK dotyczący spotkania w ramach akcji "Parasol wyborczy".
Pigułka wiedzy dla wszystkich!
— NASK (@NASK_pl) May 9, 2025
Za nami spotkanie #ParasolWyborczy ze specjalnymi gośćmi. Główny temat? Bezpieczne wybory i ochrona przed dezinformacją.
Dziękujemy za wspólne spotkanie!#bezpiecznewybory #ParasolWyborczy pic.twitter.com/DhCwYb0AX9
Co więcej, Kocjan miał zaprzeczać, że zna ludzi z inicjatyw realizujących kampanię w mediach społecznościowych, jednak z czasem zarząd fundacji przyznał się do kontaktów w zakresie "spotów promocyjnych".
"Krótko mówiąc, gdy rządowa NASK szukała tropów w nieprzyjaznych nam państwach, okazało się, że w sprawę zaangażowani byli działacze popularnej fundacji oraz ich biznesowy partner"
- napisali Szymon Jadczak i Patryk Słowik.
Facebook: Nie ma dowodów na zagraniczną ingerencję
W środę NASK wydała komunikat dotyczący tego, że "zidentyfikowano reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy".
Według NASK, "działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych" i "dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena". Nie sprecyzowano, że reklamy te przede wszystkim godziły w kontrkandydatów Trzaskowskiego - Nawrockiego i Mentzena.
Meta, właściciel Facebooka, podkreśliła w wydanym komunikacie, że "administrator powiązany z podejrzanymi stronami potwierdził swoją tożsamość i znajduje się w Polsce", i nie znalazła dowodów na zagraniczną ingerencję.