Sąd wydał wyrok ws. ataków na policjantów ze strony znanej w Warszawie "babci Kasi". Opozycyjna aktywistka wielokrotnie znieważała i używała przemocy wobec funkcjonariuszy. Za naruszanie nietykalności cielesnej mundurowych kobieta będzie musiała wykonać prace społeczne, a poszkodowani otrzymają nawiązkę.
Katarzyna Augustynek została oskarżona o to, że czterokrotnie w ciągu jednego roku naruszyła nietykalność cielesną stołecznych policjantów, a także ich znieważyła. 10 sierpnia kobieta ugryzła funkcjonariuszkę w rękę, a innego policjanta znieważyła. Miesiąc później "złapała oburącz za prawą rękę policjanta i ugryzła go w przedramię"... innego znieważyła. W październiku, tego samego dnia, "ciągnęła za mundur i kopała po nogach" mundurowego, a obraziła... trzech innych.
(W tym samym miejscu i czasie) "naruszyła nietykalność cielesną" funkcjonariuszki w ten sposób, że "uderzyła pokrzywdzoną kilkukrotnie drzewcem z flagą" oraz znieważyła słowami powszechnie uznanymi za obelżywe i obraźliwe, przy czym czynu tego dopuściła się działając publicznie i bez powodu, okazując przy tym rażące lekceważenie porządku prawnego
Z kolei 11 listopada szarpała policjantkę, której próbowała wyrwać z rąk kamerę, którą ta nagrywała interwencję wobec agresorki - babci Kasi.
Pani Katarzyna zwana "babcią Kasią" nie pozostaje jednak bezkarna. Dzięki zeznaniom mojej żony ta uliczna awanturnica musi zapłacić nawiązkę na rzecz pokrzywdzonych funkcjonariuszy Policji i mojej żony, a także wykonywać prace społeczne przez 1 rok i 8 miesięcy. pic.twitter.com/cJ2qGSvWDq
— Sławomir Antczak (@Slaw_Antczak) March 31, 2023
Katarzyna Augustynek została uznana za winną, a sąd wymierzył jej karę roku i ośmiu miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania w tym czasie nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin. Do tego zaatakowanym funkcjonariuszom musi zapłacić po 800 zł nawiązki.
Warto przy tym dodać, że wszystkich tych czynności dopuściła się w 2021 roku. To właśnie wtedy obok Marty Lempart stanęła do walki o tytuł "Warszawianki roku". Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski argumentował ich kandydaturę twierdząc, że są "zaangażowane, mądre, empatyczne, działające na rzecz kobiet, praw człowieka, społeczeństwa obywatelskiego, na rzecz Miasta Stołecznego Warszawa". "Nasze autorytety i nasza duma" - dodał.