Ujawnienie przez media propozycji oszczędności w NFZ, jakie minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda wysłała na piśmie do ministra finansów, wywołało burzę w środowisku medyków, ekspertów i przede wszystkim pacjentów. Plan zakłada bowiem szereg cięć, a także cofnięcie o kilka lat zmian korzystnych z punktu widzenia pacjentów, a wprowadzonych jeszcze za ministrów Szumowskiego i Niedzielskiego, w czasie gdy rządziła Zjednoczona Prawica. Te zmiany to przede wszystkim: „wprowadzenie limitów diagnostyki TK, RMI do wysokości umów z 1 kwartału 2025”, „wprowadzenie limitów na świadczenia w AOS z wyłączeniem świadczeń pierwszorazowych i zabiegowych”, „wprowadzenie limitów leczenia zaćmy do wysokości umów z 1 kwartału 2025”. Jest także szereg innych: od rezygnacji z programu „Dobry posiłek w szpitalu” po ograniczenia listy leków refundowanych dla seniorów.
Szok najciężej chorych
Takimi planami resortu zaskoczeni byli lekarze. – Nie bardzo rozumiemy, dlaczego takie, a nie inne pozycje znalazły się w tym planie. Jesteśmy całkowicie zaskoczeni faktem, że mogły się w nim znaleźć takie pozycje jak ograniczenie liczby przyjmowanych pacjentów na porady specjalistyczne czy diagnostykę obrazową. Do tego bowiem sprowadzi się przywrócenie limitów – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. Izba napisała list do ministrów zdrowia i finansów z żądaniem wyjaśnienia, czy to jest plan aktualny i jaki jest ten aktualny plan, ponieważ po tym, jak listę cięć poznała opinia publiczna, Sobierańska-Grenda zaczęła mówić, że to jest tylko dokument „do dyskusji”. O „dyskusji” w dokumencie dla ministra Domańskiego nie ma jednak ani słowa. Lekarze natomiast mówią wprost: to diagnostyka obrazowa i wczesne wykrywanie (a więc wizyty u specjalistów) ratują życie, ponieważ pomagają wykryć choroby. Nie tylko raka, lecz także na przykład układu krążenia, neurologiczne itd.
Dlatego natychmiast zareagowały środowiska najciężej chorych pacjentów, które wystosowały apel do premiera. „Rak jest jednym z największych wyzwań zdrowotnych w Polsce i na świecie. Co czwarty z nas zachoruje na nowotwór, a co piąty umrze z tego powodu. Tylko w latach 1999–2022 na raka zmarło 2,2 mln osób – tyle, ile liczą razem Kraków, Łódź, Katowice i Szczecin. W 2023 roku diagnozę usłyszało ponad 192 tys. Polaków, a z chorobą nowotworową żyje już ponad 1,2 mln osób. Polska utrzymuje jedne z najwyższych wskaźników umieralności na raka w UE” – uświadamia Donaldowi Tuskowi jedna z największych fundacji pomagających chorym onkologicznie Alivia Onkofundacja. Organizacja przytacza dane, z których wynika, że obecnie średni czas oczekiwania na badanie rezonansem magnetycznym w Polsce to 89 dni w trybie normalnym i 65 w trybie pilnym. Na badanie tomografią komputerową czeka się średnio 46 dni w trybie normalnym i 33 w trybie pilnym. „To długo, ale w marcu 2018 roku, przed uwolnieniem limitów finansowania pacjenci czekali średnio aż 201 dni na rezonans magnetyczny i 73 dni na tomografię komputerową. Teraz ta sytuacja może się powtórzyć” – ostrzega Alivia w oświadczeniu. – Przywrócenie limitów proponowane przez Ministerstwo Zdrowia, jako jeden z elementów planu oszczędnościowego NFZ, to prosta droga do katastrofy w diagnostyce nowotworów – wielu pacjentów jest przecież diagnozowanych poza szybką ścieżką onkologiczną. Pacjenci nie mogą być zakładnikami decyzji administracyjnych i problemów finansowych NFZ. Każdy dzień opóźnienia diagnostyki to realne zagrożenie dla życia – zwłaszcza dla pacjentów onkologicznych. Jeśli limity wrócą, cofniemy się o lata, a wielu chorych straci szansę na skuteczne leczenie – komentuje Aleksandra Ciompała, koordynatorka ds. programów pomocowych w Alivii Onkofundacji. Alivia zaapelowała do premiera RP o: przywrócenie stabilnego finansowania systemu ochrony zdrowia; odstąpienie od pomysłu limitowania kluczowych świadczeń, w tym diagnostyki obrazowej oraz wizyt specjalistycznych; nielimitowane finansowanie programów lekowych.
„Nie chcemy umierać w kolejkach” – kończą apel do premiera chorzy na raka.
Przymykanie drzwi do specjalisty
Niezrozumienie przez lekarzy planu Sobierańskiej-Grendy, o którym mówił Kosikowski, wynika także z faktu, że jest on sprzeczny z kierunkami reform zapowiadanych oficjalnie od miesięcy. Tak na przykład resort zdrowia w ubiegłym roku rozpoczął prace nad przygotowaniem podstaw prawnych do tzw. odwrócenia piramidy świadczeń, „czyli przeniesienia ciężaru realizacji świadczeń z lecznictwa szpitalnego do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz podstawowej opieki zdrowotnej” – jak czytamy na stronie resortu. – Tymczasem przywrócenie limitów w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej jest działaniem, które będzie skutkować ograniczeniem dostępu do tych świadczeń – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i członek Rady Dialogu Społecznego, który prowadzi analizy ekonomiczne systemu ochrony zdrowia. W związku z tym zbiera szereg danych, w tym takie, które pokazują, jak rośnie (a nie maleje) zapotrzebowanie na badania specjalistyczne w ramach AOS. Kozłowski wskazuje, że obecnie średni czas oczekiwania na badanie u specjalisty w ramach AOS (dotyczy to pierwszych pacjentów „pilnych”) wynosi 55 dni, a dane (I kwartał tego roku) mówią, że było ich 786 tys. W analogicznym okresie ubiegłego roku było to odpowiednio 38 dni i 562 tys. pacjentów. – Dane pokazują, że liczba pacjentów bardzo szybko rośnie, a jednocześnie mimo braku limitów mamy problem z dostępnością do specjalistów w ramach AOS. Jeśli przywrócimy limity, być może formalnie kolejki się skrócą, ale powstanie taka ukryta kolejka tych, których statystyki nie obejmą, ale to nie znaczy, że nie powinni mieć wizyty u specjalisty – tłumaczy Kozłowski.
Plan bez koncepcji
Eksperci wskazują, że plan oszczędności w NFZ z jednej strony uderza w pacjentów, a z drugiej nie rozwiązuje problemu, ponieważ cięcia, jakie niesie, wcale nie ratują systemu ochrony zdrowia. – To są tak poważne konsekwencje dla pacjentów, że pytałem na zespole trójstronnym przy ministrze zdrowia, czy jest wola polityczna, by je rzeczywiście wprowadzić – mówi Wojciech Wiśniewski, ekspert ochrony zdrowia, członek zespołu trójstronnego.
– Nawet w przypadku wdrożenia w całości programu oszczędności, również w wyniku podejmowanych obecnie decyzji dotyczących m.in. przekierowania do NFZ niektórych środków pochodzących z Funduszu Medycznego oraz szeregu innych działań, łączny niedobór środków w Narodowym Funduszu Zdrowia wyniesie ponad 1,6 mld zł w 2025 roku oraz 12,9 mld zł w 2026 roku
– wylicza Wiśniewski.
– Dla nas zawartość tego dokumentu jest do końca niezrozumiała. Nie o to przecież powinno chodzić w zmianie systemu, by polegał on na ograniczeniu pacjentom dostępu do leczenia
– ocenia ten plan Jakub Kosikowski.
– Nie widać w tym żadnej koncepcji. Są tam nawet pomysły, z którymi można by się zgodzić, jak na przykład kwestia weryfikacji wycen za niektóre świadczenia. Jednak jest to pomieszane z propozycjami całkowicie pozbawionymi sensu, a przywracanie limitów to po prostu skandal
– komentuje były wiceminister zdrowia, poseł PiS Janusz Cieszyński.
Miało być inaczej, ale niechęć władzy do @RepublikaTV i jej widzów wzięła górę. W Wałbrzychu odbywają się uroczystości z okazji 80 lecia przyłączenia Ziem Zach. i Półn. do Polski. Teren, na którym odbywa się wydarzenie z udziałem premiera Tuska i samorządowców przypomina twierdzę pic.twitter.com/LmI4gSSAeI
— Janusz Życzkowski (@zyczkowski) December 15, 2025