Jak wynika z najnowszych ustaleń IPN, ks. Blachnicki umarł na skutek otrucia. Ustalenia te, są wynikiem wznowionego w 2020 roku śledztwa w sprawie okoliczności śmierci niezłomnego kapłana, założyciela ruchu Światło-Życie. Postanowieniem z 6 lipca 2006 roku prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach umorzył śledztwo w sprawie zabójstwa księdza przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego poprzez podanie mu trucizny. Śledztwo umorzono wskutek braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie takiego przestępstwa. Na wznowienie śledztwa przyszło nam czekać kilkanaście lat. Komunikat o wznowieniu śledztwa pojawił się 4 maja 2020 r. na głównej stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej. Dziś poznaliśmy wyniki śledztwa. „Nie ulega żadnej wątpliwości dziś w wyniku prowadzonego bardzo skrupulatnie śledztwa, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany. Został otruty” – oznajmił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Ksiądz Franciszek Blachnicki urodził się w 1921 r. w Rybniku. W październiku 2015 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót. Był twórcą Ruchu Światło-Życie, ważnej inicjatywy odnowy Kościoła katolickiego po Soborze Watykańskim II. Podczas okupacji walczył z niemieckim najeźdźcą. Był więźniem obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Został skazany na śmierć, jednak później był ułaskawiony i siedział w więzieniu. Po wojnie założył ruch abstynencki – Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Jako bardzo ważna osoba Kościoła, szczególnie dla młodych, był stale prześladowany przez komunistyczne władze. Po wydaniu listu gończego uciekł do Niemiec.
IPN w śledztwie jednoznacznie wykazał, że ksiądz był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa za pośrednictwem jego najbliższych współpracowników.
Zgodnie z ustaleniami śledczych chodzi o małżeństwo Jolanty i Andrzeja Gontarczyków.
Śledztwo IPN z lat 2001-2005 wykazało, że małżeństwo Gontarczyków przebywając w latach 80. w RFN działało jako agenci SB, realizując zadania dla XI Wydziału (zajmującego się zwalczaniem dywersji ideologicznej) I Departamentu MSW – Jolanta Gontarczyk jako TW „Panna”, zaś Andrzej Gontarczyk jako TW „Yon". Jolanta Gontarczyk w 1977 r. została zwerbowana do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w Łodzi jako tajny współpracownik.
Małżeństwo agentów SB blisko przyjaźniło się z ks. Franciszkiem Blachnickim - więźniem obozów koncentracyjnych, wyjątkowo prześladowanym przez SB, który w 1987 roku zmarł w RFN. Ks. Blachnicki był znany jako założyciel Ruchu Światło-Życie.
Śledztwo w sprawie okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego zostało umorzone w 2006 r. przez prokurator Ewę Koj, jednak na wniosek posła Prawa i Sprawiedliwości Tomasza Rzymkowskiego do prokuratora generalnego śledztwo zostało wznowione. Prokuratura ponownie zajęła się badaniem sprawy małżeństwa komunistycznych agentów Andrzeja i Jolanty Gontarczyków, działających pod pseudonimami „Yon” i „Panna”. To właśnie małżeństwo było ostatnimi osobami, z jakimi kontaktowała się ofiara tuż przed śmiercią. Oficerami prowadzącymi Gontarczyków byli Waldemar Mendzelewski, Robert Grochala, nadzorowali Henryk Bosak, Henryk Wróblewicz i Aleksander Makowski.
Jak pisaliśmy na łamach portalu Niezalezna.pl, wszystko wskazuje na to, że znana w kręgach „równościowych” aktywistów Jolanta Lange, która w 2006 r. zmieniła nazwisko z Gontarczyk (po mężu Andrzeju) na rodowe po rodzinie ojca, przez lata mogła liczyć na parasol ochronny ze strony bliskich jej polityków Platformy Obywatelskiej.
Ksiądz Franciszek Blachnicki działał w założonej przez siebie Chrześcijańskiej Służbie Wyzwolenia Narodów (ChSWN) w Carlsbergu. Gontarczykowie zostali wyselekcjonowani do rozpracowywania tego środowiska w Niemczech. Jolanta Gontarczyk miała niemieckie pochodzenie, bo jej ojciec był volksdeutschem i służył w wermachcie (w 1948 r. zmienił nazwisko na Pławski). Gontarczykowie zostają przerzuceni do RFN i w 1983 r. uzyskują obywatelstwo niemieckie. Dwa lata później Gontarczyk została prezesem ChSWN. Śledczy podejrzewają, że małżeństwo mogło wystawić Blachnickiego, a tym samym brać bezpośredni udział w jego zabójstwie.
O tym, że ksiądz Blachnicki najprawdopodobniej został otruty świadczą objawy podczas zgonu, typowe dla działania związków chemicznych. Oficjalnie stwierdzono zator płucny, ale mogły być także inne przyczyny. Niemiecki lekarz stwierdził, że ofiara toczyła pianę z ust. To typowy objaw otrucia, a nie zatoru. Sekcji zwłok nie przeprowadzono, więc w toku śledztwa konieczna była ekshumacja.
Krótko przed śmiercią ks. Blachnicki dowiedział się, że małżeństwo, któremu tak zaufał, zdradziło go i działa na rzecz komunistów. Był bardzo wzburzony po spotkaniu z nimi, potem wrócił do domu, położył się i zmarł. Śledztwo w sprawie śmierci założyciela ruchu Światło-Życie umorzono wskutek braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie takiego przestępstwa.
Śledztwo zostało jednak wznowione. Komunikat informujący o wznowieniu śledztwa pojawił się 4 maja 2020 r. na głównej stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej:
„W dniu 21 kwietnia 2020 roku prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach podjął na nowo umorzone w dniu 6 lipca 2006 roku śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej, stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości, polegającej na dokonaniu zabójstwa ks. Franciszka Blachnickiego w dniu 27 lutego 1987 roku w Carlsbergu przez funkcjonariuszy publicznych, poprzez podanie substancji, która spowodowała jego nagłą śmierć, co stanowiło prześladowanie pokrzywdzonego z powodów politycznych i religijnych, to jest o przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. i art. 148 § 1 k.k. przy zast. art. 11 § 2 k.k. w zw. z art. 2 ust. 1 i art. 3 ustawy z dnia 18.12.1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”.
„Człowiek staje się piękny i szlachetny, jeśli żyje w prawdzie” - to słowa księdza Franciszka Blachnickiego - założyciela ruchu oazowego, wielkiego patrioty wybitnego duchownego, który był traktowany jako jeden z największych wrogów przez władze PRL-u, przez bezpiekę, a też przez władze innych państw komunistycznych, co dowiodło prowadzone przez pion prokuratorski IPN śledztwo. Otóż nie ulega żadnej wątpliwości, dziś w wyniku prowadzonego bardzo skrupulatnie śledztwa, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany. Został otruty. Śledztwo poprzez pozyskanie dowodów - między innymi z opinii biegłych w oparciu o ekshumację ciała duchownego, ale też poprzez pozyskanie nowych dowodów, zeznań wcześniej nie przesłuchiwanych świadków, kwerendę dokumentów - też w innych państwach - pozwoliło dzisiaj w sposób kategoryczny dojść do tego punktu, który pozwala na tą brutalną w tym sensie prawdę, że ksiądz Franciszek Blachnicki był kolejną ofiarą systemu komunistycznego. Dlatego, że prowadził piękną działalność duszpasterską. Trafiał jako charyzmatyczny kapłan do rzeszy zwłaszcza młodych ludzi. Stworzył ruch Światło- Życie, przez który przeszło blisko 2 miliony osób. Był w tym sensie postrzegany, jako wielkie zagrożenie dla systemu komunistycznego, ponieważ budował nową formację i stwarzał możliwość innego kształtowania zwłaszcza młodego pokolenia Polaków. W okresie PRL oprócz tego podejmował również inicjatywy, które wykraczały poza granice Polski, które zmierzały do tego, aby poprzez wiarę, poprzez chrześcijaństwo, poprzez spotkanie z Jezusem Chrystusem, bo takie było założenie duchowości ruchu Światło-Życie. Oddziaływać również na inne społeczeństwa bloku komunistycznego, doprowadzając ostatecznie do upadku systemu komunistycznego. Tego władze komunistyczne nie zamierzały mu darować, bo był prześladowany, szykanowany, więziony, stawiano mu zarzuty i w konsekwencji został w sposób okrutny zamordowany.
Tomasz Teluk na łamach portalu Niezalezna.pl zwracał uwagę na fakt, że otrucie było typowym działaniem sowieckich i komunistycznych służb, które stosowano wobec niewygodnych przeciwników politycznych. Rycyną zgładzono Georgiego Markowa, bułgarskiego dysydenta na emigracji w Londynie. Stepan Bandera padł z rąk KGB po podaniu cyjanku potasu w Monachium.
„Księdza Blachnickiego o agentach działających w jego otoczeniu poinformował Andrzej Wirga, działacz Solidarności Walczącej. Gontarczykowie musieli się o tym dowiedzieć, przez co decyzja o zgładzeniu niepokornego księdza musiała zapaść bardzo szybko. Rozmowa z agentami odbyła się 27 lutego 1987 r. Potem ksiądz wrócił do domu, zaczął kaszleć i zasłabł, a niedługo potem zmarł. Gontarczykowie podczas pierwszego śledztwa wypierali się swojej działalności agenturalnej, mimo ewidentnych dowodów, że zostali skierowani do Niemiec przez komunistyczny wywiad PRL”.
W dniu wczorajszym miałem okazję spotkać się z panem prokuratorem referentem w tej sprawie i pytałem czy na tak postawione pytanie mogę udzielić odpowiedź, bo to jest na pewno ważne pytanie i ta odpowiedź też jest dla państwa więcej niż interesująca, ale pan prokurator bardzo mnie prosił, aby tego jeszcze na tym etapie nie czynić, ponieważ są pewne względy procesowe, które powodują, że w interesie śledztwa nie jest w tym momencie ujawnić dokładnie konkretnych substancji, o które pan redaktor pyta. Dlatego nie możemy tego - z tych wyłącznie względów - w tym momencie uczynić. Na pewno przyjdzie taki moment. Możemy powiedzieć, że to jest potwierdzone opiniami, które ponad wszelką wątpliwość wskazują, że te substancje, które zostały wykryte i w takich ilościach, w takim stopniu w zwłokach księdza Blachnickiego nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że został zamordowany. Jeżeli chodzi o modus operandi działania służb komunistycznych, to nie ma żadnej wątpliwości, że zarówno polskie jak i sowieckie służby posługiwały się tego rodzaju metodami. Zresztą przecież i w ostatnich latach obserwujemy działanie rosyjskich służb akurat w tym wypadku: w przypadku Litwinienki czy Scripala. To nie jest nic nowego. Jeżeli sięgniemy do czasów PRL-u, to próby mordowania poprzez otrucie dotyczyły również obywateli polskich na terenie Polski i takie działania były też podejmowane przez służby komunistyczne polskie. Rzeczywiście mamy pewne tropy i podejrzenie, ale wybaczcie państwo, to jest już kwestia interesu śledztwa i tutaj życzenie pana prokuratora jest dla nas granicą, której nie możemy przekroczyć.
O ustaleniach śledztwa Instytut Pamięci Narodowej poinformował podczas konferencji prasowej, w której wzięli udział: minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki oraz zastępca prokuratora generalnego, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski.
Wykonane pod nadzorem Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu czynności procesowe były nacechowane dużym stopniem trudności z uwagi na znaczny upływ czasu od daty zaistnienia czynu, konieczność pozyskania obszernego materiału dowodowego poza granicami kraju oraz potrzebę rozstrzygania istotnych zagadnień, wymagających wiedzy biegłych różnych specjalności.
Po przeprowadzeniu ekshumacji zwłok ks. Franciszka Blachnickiego z krypty kościoła parafialnego w Krościenku, prokurator zlecił wykonanie szeregu badań przez biegłych z zakresu antropologii, genetyki, toksykologii, medycyny sądowej i analityki medycznej. Sądowo – lekarską sekcję zwłok pokrzywdzonego, połączoną ze specjalistycznymi badaniami, przeprowadzali biegi ze znanych ośrodków naukowych, w tym z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie, Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
W śledztwie w charakterze świadków przesłuchane zostały także osoby, które dysponowały wiedzą o zdarzeniu, ale dotąd zeznań nie składały, w tym także osoby stale przebywające poza granicami Polski. W czynnościach tych, wykonywanych w drodze międzynarodowej pomocy prawnej w Niemczech przez sąd i jednostki policji właściwe dla miejsca zamieszkania tych osób, każdorazowo brał udział prokurator IPN.
Poza granicami Polski zabezpieczone zostały także ślady kryminalistyczne, przekazane następnie do dalszych badań w kraju. Istotny materiał dowodowy uzyskano także dzięki nowym kwerendom archiwalnym zarówno w Polsce, również poza zasobem archiwalnym IPN , jak i w Austrii i na Węgrzech w ramach Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego.
Czynności procesowe były zakrojone na bardzo szeroką skalę. Prokurator przeprowadził je osobiście, część z nich także przy udziale funkcjonariuszy Policji z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Istotna pomoc w sprawie była także udzielana ze strony władz kościelnych.