Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Czy znajoma Trzaskowskiego brała udział w otruciu księdza? Wyniki śledztwa IPN są jednoznaczne

Wszystko wskazuje na to, że Jolanta Lange, która w 2006 r. zmieniła nazwisko z Gontarczyk (po mężu Andrzeju) na rodowe po rodzinie ojca, przez lata mogła liczyć na parasol ochronny ze strony bliskich jej polityków Platformy Obywatelskiej. Teraz znów nadchodzą dla niej trudne czasy, będzie musiała bowiem rozliczyć się z działalności agenturalnej prowadzonej za granicą, której celem było rozpracowywanie środowisk patriotycznych i Kościoła katolickiego. Jak wynika z najnowszych ustaleń IPN, ks. Blachnicki umarł na skutek otrucia. Ustalenia te są wynikiem wznowionego w 2020 roku śledztwa w sprawie okoliczności śmierci niezłomnego kapłana. Na konferencji prasowej dziennikarze pytali, czy doszło już do przesłuchania Gontarczyków - małżeństwa agentów inwigilujących ks. Blachnickiego.

Na zdjęciu Rafał Trzaskowski i Jolanta Lange
Na zdjęciu Rafał Trzaskowski i Jolanta Lange
Twitter.com

Po publikacji najnowszych ustaleń IPN w sprawie zabójstwa ks. Blachnickiego powróciła sprawa kontrowersji wokół Joalnty Lange i jej politycznych związków z prominentnymi działaczami PO. Jak informowaliśmy na łamach portalu Niezalezna.pl, Rafał Trzaskowski z budżetu Warszawy przekazał blisko 2 mln zł organizacji Jolanty Lange. O sprawie pisały szeroko polskie, włoskie i amerykańskie media. Ta aktywistka na rzecz LGBT, aborcji i feminizmu była podejrzewana o udział w otruciu Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.

Gdy sprawa przyznania dotacji została nagłośniona przez media, Trzaskowski nie odciął się od Jolanty Lange. Mało tego, występował obok niej na rozmaitych imprezach.

Tomasz Teluk, założyciel i dyrektorem Instytutu Globalizacji na łamach naszego portalu zwracał uwagę, że po zmianie systemu Jolanta i Andrzej Gontarczykowie korzystali z parasola komunistycznych służb. Oficerowie prowadzący stali się funkcjonariuszami Urzędu Ochrony Państwa lub zostali członkami nowego wywiadu. Agenci mogli kontynuować swoją karierę w środowiskach lewicowych. Zostali zwerbowani, aby walczyć z Kościołem, a teraz mogli robić to za pomocą działań wspierających mniejszości seksualne czy promujących aborcję na życzenie. Mieli wpływy, otrzymywali hojne dotacje z instytucji państwowych.

Jolanta Lange (vel Gontarczyk) obecnie zajmuje się między innymi promocją środowiska LGBT, feminizmu i aborcji. W ubiegłym roku wystąpiła z Trzaskowskim na konferencji prasowej w trakcie tak zwanych V Warszawskich Dni Różnorodności, a w grudniu ubiegłego roku na podstawie zarządzenia prezydenta Warszawy wyznaczono dotację na prowadzenie Centrum Wielokulturowego w Warszawie, którego głównym operatorem jest fundacja Jolanty Lange. Zapisana kwota to 1,85 mln zł. Lange jest obecnie prezesem Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum. Można powiedzieć, że robi karierę w asyście polityków opozycji.

– pisał na łamach portalu Niezalezna.pl Tomasz Teluk, założyciel i dyrektor Instytutu Globalizacji.

Agenturalna przeszłość aktywistki

Internauci spostrzegli, że Jolanta Lange, walcząca dzisiaj o prawa mniejszości seksualnych, w latach 80. - wówczas pod nazwiskiem Gontarczyk - miała wraz z mężem jako tajny współpracownik SB inwigilować ks. Franciszka Blachnickiego oraz Polonię w RFN.

Dziennikarz Artur Stelmasiak dotarł do informacji potwierdzających, że kobieta zmieniła swoje nazwisko z Gontarczyk na Lange. 

Jak wynika z ustaleń IPN, Jolanta Gontarczyk w 1977 r. została zwerbowana do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w Łodzi jako tajny współpracownik.

Śledztwo IPN z lat 2001-2005 wykazało, że małżeństwo Gontarczyków przebywając w latach 80. w RFN działało jako agenci SB, realizując zadania dla XI Wydziału (zajmującego się zwalczaniem dywersji ideologicznej) I Departamentu MSW – Jolanta Gontarczyk jako TW „Panna”, zaś Andrzej Gontarczyk jako TW „Yon".

Małżeństwo agentów SB blisko przyjaźniło się z ks. Franciszkiem Blachnickim – więźniem obozów koncentracyjnych, wyjątkowo prześladowanym przez SB, który w 1987 roku zmarł w RFN. Ks. Blachnicki był znany jako założyciel Ruchu Światło-Życie.

IPN w śledztwie jednoznacznie wykazał, że ksiądz był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa za pośrednictwem jego najbliższych współpracowników - wspomnianego już małżeństwa Jolanty i Andrzeja Gontarczyków.

To samo śledztwo, prowadzone w latach 2001-2005 wykazało, że ks. Blachnicki mógł umrzeć na skutek otrucia, ale - postanowieniem z 6 lipca 2006 roku - prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach umorzył śledztwo w sprawie zabójstwa księdza przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego poprzez podanie mu trucizny. Śledztwo umorzono wskutek braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie takiego przestępstwa.

Nowe fakty ws. zabójstwa ks. Blachnickiego

Po wznowieniu śledztwa IPN poinformował o najnowszych ustaleniach będących wynikiem wznowionego w 2020 roku śledztwa w sprawie okoliczności śmierci niezłomnego kapłana.

był traktowany jako jeden z największych wrogów przez władze PRL-u, przez bezpiekę, a też przez władze innych państw komunistycznych, co dowiodło prowadzone przez pion prokuratorski IPN śledztwo. Otóż nie ulega żadnej wątpliwości, dziś w wyniku prowadzonego bardzo skrupulatnie śledztwa, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany. Został otruty. Śledztwo poprzez pozyskanie dowodów - między innymi z opinii biegłych w oparciu o ekshumację ciała duchownego, ale też poprzez pozyskanie nowych dowodów, zeznań wcześniej nie przesłuchiwanych świadków, kwerendę dokumentów - też w innych państwach - pozwoliło dzisiaj w sposób kategoryczny dojść do tego punktu, który pozwala na tę brutalną w tym sensie prawdę, że ksiądz Franciszek Blachnicki był kolejną ofiarą systemu komunistycznego.

– poinformował na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Wykonane pod nadzorem Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu czynności procesowe były nacechowane dużym stopniem trudności z uwagi na znaczny upływ czasu od daty zaistnienia czynu, konieczność pozyskania obszernego materiału dowodowego poza granicami kraju oraz potrzebę rozstrzygania istotnych zagadnień, wymagających wiedzy biegłych różnych specjalności.

Po przeprowadzeniu ekshumacji zwłok ks. Franciszka Blachnickiego z krypty kościoła parafialnego w Krościenku, prokurator zlecił wykonanie szeregu badań przez biegłych z zakresu antropologii, genetyki, toksykologii, medycyny sądowej i analityki medycznej. Sądowo – lekarską sekcję zwłok pokrzywdzonego, połączoną ze specjalistycznymi badaniami, przeprowadzali biegi ze znanych ośrodków naukowych, w tym z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie, Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

W śledztwie w charakterze świadków przesłuchane zostały także osoby, które dysponowały wiedzą o zdarzeniu, ale dotąd zeznań nie składały, w tym także osoby stale przebywające poza granicami Polski. W czynnościach tych, wykonywanych w drodze międzynarodowej pomocy prawnej w Niemczech przez sąd i jednostki policji właściwe dla miejsca zamieszkania tych osób, każdorazowo brał udział prokurator IPN.

Pytany, czy doszło do przesłuchania Gontarczyków minister Zbigniew Ziobro podkreślił, że śmierć księdza Blachnickiego nastąpiła niedługo po tym, kiedy dowiedział się, iż osoby te są agentami.

Departament I MSW PRL umieścił wśród najbliższych współpracowników ks. Franciszka Blachnickiego w Carlsbergu agentów, w tym o pseudonimach „Yon” i „Panna”, wykonujących ofensywne zadania wywiadowcze na rzecz PRL-owskiego wywiadu na terenie Niemiec, które polegały między innymi na ścisłej inwigilacji kapłana oraz podejmowaniu działań zmierzających do destrukcji podejmowanych przezeń przedsięwzięć.

Nie chciałbym mówić na temat planowanych działań, czy też byli przesłuchiwani państwo Gontarczykowie, ale co mogę powiedzieć - o czym wspomniał pan prokurator generalny - ponad wszelką wątpliwość ustalono, że działalność księdza Franciszka Blachnickiego w Niemczech była poddana kontroli komunistycznych służb specjalnych, które prowadziły działania dezinformacyjne wobec księdza. W otoczeniu księdza Franciszka Blachnickiego umiejscowiono między innymi duet agenturalny wydziału 11 departamentu pierwszego – departamentu do walki z dywersją ideologiczną. Pseudonimem „Yon” posługiwał się pan Andrzej Gontarczyk, a pseudonimem „Panna” posługiwała się pani Jolanta Gontarczyk. Agenci realizowali zadania, które były zlecone przez komunistyczne służby specjalne. Inwigilowali księdza Blachnickiego ale nie tylko jego. Również zbierali oni informacji o osobach, które się kontaktowały z księdzem Blachnickim, które przybywały do Carlsbergu. Z zeznań świadków też wiemy, że ich działalność rzeczywiście była bardzo aktywna, oni podjęli bardzo intensywne działania, aby zniszczyć Franciszka Blachnickiego. W 1988 roku służby w Republice Federalnej Niemiec dowiedziały się o działalności agenturalnej państwa Gontarczyk i zostały podjęte stosowne działania i - jak to określono, co wynika z dokumentów - centrala podjęła decyzję o przerzuceniu agentów z Niemiec do Polski. Co uczyniono przez Austrię, Jugosławię, Węgry, Czechy do Polski. Była to akcja bardzo ściśle zaplanowana, cały czas towarzyszyła im ochrona funkcjonariuszy państwa komunistycznego, co świadczy o wadze i roli tych agentów. Po powrocie do Polski zostali oni wykorzystani przez władze PRL, a Jerzy Urban przedstawił ich, jako pracowników Radia Wolna Europa. Udzielali oni wywiadów, w których szkalowali emigrację solidarnościową, szkalowali pracowników Radia Wolna Europa, szkalowali ośrodek w Carlsbergu. To dzisiaj możemy państwu powiedzieć i jak już podkreślałem, jeszcze raz podkreślę - z uwagi na dobro prowadzonego postępowania i nie mogę państwu ujawnić wszystkich istotnych okoliczności.

– poinformował dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski.

 



Źródło: Niezalezna.pl

#ks. Franciszek Blachnicki #Jolanta Lange #Jolanta Gontarczyk #SB #Służba Bezpieczeństwa

Piotr Łukawski