- Autor bardzo jednoznacznie krytykującego działalność Gdańskich Nieruchomości audytu - audytor wewnętrzny, pracownik Gdańskich Nieruchomości - został miesiąc po przekazaniu wniosków audytowych na biurko swojego szefostwa, dyrekcji Gdańskich Nieruchomości, zwolniony z pracy. Z tego, co mówili mi inni urzędnicy Gdańskich Nieruchomości, było to motywowane tym, że padło na niego podejrzenie, jakoby miał wynosić (poza firmę) jakieś informacje
– powiedział szef klubu radnych PiS w gdańskiej Radzie Miasta Kacper Płażyński na konferencji prasowej.
Podkreślił, że „pracownik ten wykonał kapitalną robotę”.
- Przygotował bardzo szeroki, 56-stronicowy audyt, który faktycznie suchej nitki na Gdańskich Nieruchomościach nie zostawił
- zaznaczył Płażyński. Dodał, że pracownik ten „miał rzekomo wynosić dokumenty publiczne”.
- Ja mogę ze swojej strony oświadczyć, że nigdy żadnych dokumentów od tego pana nie otrzymałem
– powiedział radny PiS.
Trwa sesją Rady Miasta Gdańska. @Dulkiewicz_A wychodzi z sali po tym jak zaczynam w wystąpieniu klubowym mówić o nieprawidłowościach w Gdańskich Nieruchomościach.
— Kacper Płażyński (@KacperPlazynski) 28 marca 2019
Piotr Grzelak potwierdza, że pracownik, który sporządził krytyczny audyt wobec GN został zwolniony z pracy.
Jako powód zwolnienia pracownika P. Grzelak podał, że za przekazanie mi dokumentów audytowych. Nigdy ten pracownik nie przekazywał mi żadnych dokumentów. Nawet jakby przekazał, to to są publ. dokumenty. Ten pracownik powinien dostać nagrodę. Zamiast tego wyrzucono go z pracy.
— Kacper Płażyński (@KacperPlazynski) 28 marca 2019
W odpowiedzi na zarzuty Gdańskie Nieruchomości przesłały dzisiaj oświadczenie, w którym poinformowano, że 1 lutego 2018 r. decyzją dyrektora tego zakładu utworzono Dział Audytu i Kontroli.
- Dotychczas rozproszone kompetencje kontrolne zostały zebrane w jednej komórce organizacyjnej. Obowiązki kierownika nowo utworzonego działu zostały powierzone pracownikowi w wyniku rekrutacji wewnętrznej na czas określony od 1.02.2018 r. do 31.12.2018 r.
– czytamy w oświadczeniu.
Zakład poinformował też, iż 27 grudnia 2018 r. wspomniany pracownik „został poinformowany, że powierzenie obowiązków na stanowisku kierownika nie będzie kontynuowane oraz że wszczęta została procedura wypowiedzenia umowy o pracę”.
- Wynikało to wprost z likwidacji stanowiska audytora zewnętrznego, na którym pracownik był zatrudniony przed zmianami organizacyjnymi i utworzeniem Działu Audytu i Kontroli
– zaznaczono.
„Nieprawdziwe jest stwierdzenie radnego Miasta Gdańska z Prawa i Sprawiedliwości, że pracownik został zwolniony w związku z wykryciem rzekomych nieprawidłowości. Dokumenty wyniesione z zakładu przez pracownika nie stanowiły oficjalnego dokumentu audytowego podlegającego udostępnieniu, a jedynie formę wewnętrznych notatek z dokonywanych czynności”
– głosi oświadczenie. „Działania kontrolne w Gdańskich Nieruchomościach są realizowane w sposób ciągły, jako element prawidłowego nadzoru nad funkcjonowaniem zakładu” - podkreślono.
27 lutego gdańscy radni PiS poinformowali, że w komunalnym zakładzie Gdańskie Nieruchomości, odpowiadającym za ok. 19,5 tys. miejskich lokali i użytkowych, może dochodzić do nieprawidłowości takich, jak ustawianie przetargów, przekroczenia wydatków za wykonane prace oraz niewłaściwe ich fakturowanie.
8 marca dyrektor Gdańskich Nieruchomości Przemysław Guzow, poinformował, że były uchybienia w działalności tego zakładu i wychwycił je m.in. ubiegłoroczny audyt, po którym podjęto działania naprawcze.
Guzow dodał, że audyt zakończył się we wrześniu ub.r. Według niego „główne uchybienia polegały na tym, że wobec ustalonych w zakładzie procedur w konkretnych przypadkach okazywało się, że te procedury nie były dotrzymywane”. Jak dodał, nieprawidłowości polegały na tym, że wykonywano pewne pilne prace (np. naprawę kanalizacji w jakimś budynku), a dopiero potem powstawała notatka dotycząca danej awarii.
Guzow przyznał, że w zakładzie dochodziło też do uchybień związanych z "niewłaściwym ewidencjonowaniem przejazdów służbowymi samochodami". Wyjaśnił, że karty drogowe nie były uzupełniane na bieżąco, a w niektórych przypadkach w ogóle nie były prowadzone.
Podkreślił, że po wykryciu uchybień "wyciągnięto konsekwencje i wdrożono działania naprawcze". Dodał, że wobec kierownika jednej z komórek organizacyjnych zakładu wszczęto procedurę zmierzającą do jego zwolnienia i procedura ta trwa. Dyrektor podkreślił, że uchybienia, za które - zdaniem dyrekcji zakładu - odpowiada wspomniana osoba, nie miały takiego charakteru, który wymagałby zawiadomienia policji: nie dochodziło do nadużyć finansowych, ale do łamania procedur.
Guzow poinformował, że konsekwencje związane z uchybieniami dotknęły również kilka innych osób, ale w ich przypadku – w ocenie dyrekcji zakładu, nie było konieczności wszczęcia procedur zmierzających do zwolnienia: osoby te zostały przesunięte na inne stanowiska lub skierowane na szkolenia mające zapobiec ewentualnym nieprawidłowościom w ich pracy.