Koncentracja wojsk przy granicy z Ukrainą była ze strony Rosji testem na reakcję nowej amerykańskiej administracji i UE – uważa wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Ocenił, że podobne działania będą się powtarzały, a nieprzyjazne gesty wobec innych krajów mają odwrócić uwagę od wewnętrznych problemów Rosji.
Odnosząc się w poniedziałek w Telewizji Republika do koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, a następnie ich wycofywania, Jabłoński ocenił, że strona rosyjska starała się w ten sposób przetestować reakcję Stanów Zjednoczonych i administracji prezydenta Joe’ego Bidena oraz UE i państw regionu.
Sądzę, że ten test wypadł pozytywnie dla nas, a negatywnie dla pewnych taktycznych celów rosyjskich. Okazało się, że reakcja jest znacznie silniejsza niż mogli się tego spodziewać, i prawdopodobnie stąd sygnały o wycofywaniu się, o tym, że zostały zrealizowane jakieś cele. Tak naprawdę celem było przetestowanie tego, co się wydarzy.
- mówił wiceminister.
Jego zdaniem, takie działania będą się powtarzały.
Niestety Rosja od wielu lat prowadzi politykę opartą na prowokacjach, na działaniach agresywnych, działaniach kryminalnych w stosunku do swoich przeciwników politycznych, do przeciwników politycznych Władimira Putina, i wreszcie działaniach zbrojnych, łamiących prawo międzynarodowe, wywołujących po prostu otwarte konflikty.
- dodał Jabłoński. Przypomniał, że na Ukrainie wciąż toczy się wojna.
Za istotną uznał deklarację solidarności z Czechami wobec działań Rosji po wydaleniu przez ten kraj rosyjskich dyplomatów w związku z podejrzeniami, iż służby specjalne Rosji stały za eksplozją w składzie amunicji w 2014 r. we wschodnich Czechach.
Według Jabłońskiego gesty wykonywane przez Rosję w polityce międzynarodowej mają m. in. odwrócić uwagę od kryzysu gospodarczego, od tego, „że w zasadzie oligarchia obsiadła wszystkie istotne stanowiska, gromadzi ogromne majątki”, co ujawnił Aleksiej Nawalny i co de facto było powodem jego uwięzienia.
To tak naprawdę nie podoba się społeczeństwu. Myślę, że Putin obawia się tego – mimo systemu władzy w Rosji – że to mu się może wymknąć spod kontroli, że może być taka reakcja jak np. w sierpniu (2020) na sfałszowane wybory na Białorusi.
- dodał Jabłoński.