Ubolewam, że Komisja Wenecka nie chciała się spotkać z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL - ocenił dziś na antenie radiowej Jedynki wiceszef tego resortu Marcin Warchoł.
Wiceminister powtórzył stanowisko rządu, zgodnie z którym wizyta Komisji Weneckiej nie miała oficjalnego ani formalnego charakteru. Jak dodał, Konstytucja wyraźnie określa, kto może zaprosić przedstawicieli komisji i na czyj wniosek może ona wydać opinię.
Takiego uprawnienia nie ma marszałek Senatu
- podkreślił wiceminister. W tym przypadku, ocenił, "wedle własnego widzimisię" i "na własną rękę" marszałek Senatu wprowadza Komisję Wenecką w sytuację, która podważa jej status jako organu bezstronnego, apolitycznego i z założenia eksperckiego.
Warchoł w piątkowym liście do przedstawicieli Komisji Weneckiej zapowiedział, że Ministerstwo Sprawiedliwości udzieli niezbędnych informacji dotyczących sądownictwa jedynie podczas oficjalnej wizyty. Zaprosił ich natomiast do zwiedzenia Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Do spotkania w muzeum jednak nie doszło.
Ubolewam nad tym, że Komisja Wenecka nie chciała się spotkać z nami, z przedstawicielami MS w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL
- przyznał Warchoł w poniedziałkowej rozmowie. Przedstawicieli - dodał - dyrektor muzeum, dr Jacek Pawłowicz oczekiwał przez półtorej godziny.
Wówczas moglibyśmy przedstawić sytuację prawną, jaka występuje w naszym kraju w zakresie tego, kto może ich zaprosić. Dodatkowo mogliby dowiedzieć się o całym kontekście historyczno-kulturowym naszych reform - dlaczego one są potrzebne. Muzeum jest żywym symbolem braku rozliczenia sądownictwa z okresem komunizmu
- powiedział.
Jak zaznaczył, na miejscu oczekiwało także dwóch zaproszonych więźniów politycznych z okresu PRL. "Dwie osoby, które zostały skazane przez sędziów w okresie komunizmu. Sędziowie ci następnie robili świetne kariery, jeden w sądownictwie, jeden w adwokaturze. Także to jest właśnie symbol tego, z czym mamy dzisiaj do czynienia. Brak demokratycznej kontroli nad sądownictwem. To jest właśnie efekt braku rozliczenia z tamtym okresem" - podkreślił Warchoł.