Delegacja Komisji Weneckiej zignorowała zaproszenie Ministerstwa Sprawiedliwości do zwiedzenia Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, w którym można zobaczyć ślady okrucieństwa komunistycznego wymiaru sprawiedliwości i skutki braku rozliczenia sędziów z tego okresu. - Ich zachowanie wskazuje, że nie interesują ich fakty i wcale nie chodzi o prawdę historyczną, o rzekome wyrobienie sobie opinii, tylko celowe grillowanie i zwalczanie polskiego rządu - ocenił zachowanie przedstawicieli Komisji Weneckiej w rozmowie z portalem Niezalezna.pl dyrektor tej placówki Jacek Pawłowicz.
Przedstawiciele delegacji Komisji Weneckiej, którzy goszczą dzisiaj w Polsce nie skorzystali z zaproszenia do złożenia wizyty w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Co pokazałby pan tym ludziom i na co zwróciłby pan szczególną uwagę, gdyby jednak przyjechali na Rakowiecką?
Pokazałbym to święte miejsce. Miejsce, gdzie jak w soczewce skupiają się zbrodnie dwóch wielkich totalitaryzmów, które dotknęły Polskę w XX wieku – niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu. Poznanie tego miejsca i historii ludzi, którzy tutaj byli prześladowani, przesłuchiwani, mordowani oraz losów ich oprawców, myślę, że dałyby delegacji Komisji Weneckiej inne spojrzenie na Polskę, niż jest - odnoszę wrażenie - im przedstawiane. Niestety nie było mi to dane.
Na przedstawicieli Komisji Weneckiej czekali koledzy, byli więźniowie polityczni, skazywani przez komunistyczne sądy za podziemną działalność niepodległościową. W imieniu środowiska byłych więźniów politycznych chcieli opowiedzieć historie swoje i swoich kolegów. Chcieli opowiedzieć o przetrąconych życiorysach, zniszczonych dobrze zapowiadających się karierach naukowych, zawodowych. Przecież to właśnie dzięki nim i takim jak oni Polska jest dziś niepodległa. W wolnej Polsce żyją bardzo skromnie, bardzo często w trudnych warunkach materialnych i zdrowotnych, a ludzie którzy ich skrzywdzili, komunistyczni sędziowie, zrobili w wolnej Polsce kariery. Awansowali w hierarchii, jak to sami siebie nazywają „nadzwyczajnej kasty”.
Myślę, że w ten sposób należy pokazywać tym ludziom [przedstawicielom Komisji Weneckiej – red.] naszą historię, przez dramaty ludzi.
Czy pana zdaniem, pokazanie całego kontekstu historycznego, który przecież dotyka współczesności - bo chodzi tu o sądownictwo i sędziów, którzy nie byli w żaden sposób po 1989 roku weryfikowani – mogłoby uświadomić Komisji Weneckiej konieczność przeprowadzenia zmian w polskim sądownictwie?
Właśnie o tym chcieli powiedzieć Komisji Weneckiej koledzy, którzy siedzieli w tym więzieniu i byli skazywani. Oni chcieli zwrócić szczególną uwagę na to, że sędziowie z okresu komunistycznego, skazujący za działalność niepodległościową, nigdy nie byli w wolnej Polsce rozliczeni. Często ci sami ludzie dzisiaj śmią się sami nazywać „nadzwyczajną kastą” – to jest coś niebywałego, coś niewyobrażalnego.
Może pan nie jest właściwym adresatem tego pytania, ale proszę o odpowiedź - co według pana sprawiło, że przedstawiciele delegacji Komisji Weneckiej nie skorzystali z zaproszenia do muzeum zarządzanego przez pana?
Jest mi to trudno komentować, nie jestem politykiem, jestem historykiem. Odnoszę jednak wrażenie, że tu wcale nie chodzi o to, żeby ci państwo się zapoznali z prawdziwą historią wymiaru sprawiedliwości, mającego swe korzenie jeszcze w PRL. Tu chodzi o to, żeby walczyć z polskim rządem, a nie dochodzić prawdy, czy uczciwości, w sytuacji, jaka obecnie w Polsce ma miejsce.
To jest coś nieprawdopodobnego, że ci ludzie którzy mają zapoznać się z tym co się w Polsce dzieje - bo jestem przekonany, że oni nie mają o tym zielonego pojęcia - nie chcieli zobaczyć tego świętego miejsca i posłuchać historii ludzi dzięki którym Polska jest dziś niepodległa.
Może ich po prostu nie interesują fakty?
Oczywiście, ich zachowanie wskazuje, że nie interesują ich fakty i wcale nie chodzi o prawdę historyczną, o rzekome wyrobienie sobie opinii, tylko celowe grillowanie i zwalczanie polskiego rządu. Uważam, że zmiany w polskim sądownictwie są niezbędne, żeby życie w Polsce wróciło do normalności. Są niezbędne i są uczciwie prowadzone.
Dyrektor Jacek Pawłowicz wraz z osobami prześladowanymi przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości nie doczekali się wizyty delegacji Komisji Weneckiej.
Fot. MŻWiWPPRL