Po tym, jak poseł PO Rafał Grupiński na sobotnim marszu opozycji "Polska w Europie" mówił o tym, że Platforma musi ukrywać się z chęcią legalizacji związków partnerskich, jego partyjni koledzy przestali owijać w bawełnę. Po Tomaszu Siemoniaku i Andrzeju Halickim, Borys Budka przyznał wprost, że "społeczeństwo polskie dojrzało do tego typu rozwiązań".
Podczas sobotniego marszu "Polska w Europie" w Warszawie Rafał Grupiński został zapytany, co Koalicja Europejska zrobi z postulatem wprowadzenia związków partnerskich.
My na pewno w tej sprawie będziemy działać progresywnie, ale po dwudziestym którymś października. Po prostu musimy prowincję przyciągnąć do głosowania. (...) Stąd też dzisiaj nie eksponujemy tego za bardzo. Może to Rafał (Trzaskowski) mówił w Warszawie, ale my już tego nie możemy mówić w... czy Świebodzinie. Tam nas ludzie przepędzą. To jest problem
- powiedział.
Wczoraj inni politycy PO grali już w otwarte karty.
Po wyborach wrócimy do tematu związków partnerskich, Sejm zajmie się tym i będzie przedłożony projekt ustawy. Polska dojrzała, by ten temat załatwić
- mówił wczoraj Siemoniak.
Zrobiliśmy błąd, że nie przyjęliśmy ustawy o związkach partnerskich w poprzedniej kadencji. Przepisy takie powinny być przyjęte natychmiast w nowej kadencji Sejmu, kiedy uda się zebrać większość
- ocenił zaś Halicki.
Dzisiaj w tym samym tonie w TVN24 wypowiedział się Borys Budka.
Jestem w stanie zadeklarować, że będę przekonywał każdą koleżankę i kolegę do tego rozwiązania i sam oddam głos tak, jak mówił o tym Schetyna. Myślę, że społeczeństwo polskie dojrzało do tego typu rozwiązań. Widzimy, jak zmieniają się poglądy większości Polaków, a tu chodzi o elementarną godność człowieka, o to, by wszyscy byli traktowani równo. Tę sprawę będziemy w stanie załatwić, jeśli będziemy mieli większość i mam nadzieję, że tak się stanie
- wskazał.