Dziś przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego odbyło się kolejne, czwarte już posiedzenie w połączonych sprawach o uchylenie immunitetu sędziego Jakuba Iwańca.
Wcześniej sąd dopuścił dowód z opinii biegłego sądowego z zakresu informatyki. Na dzisiejszym posiedzeniu SSN Wiesław Kozielewicz był już zapoznany z opinią. Gdy wydawało się, że już może dojść do rozstrzygnięcia ws. immunitetu sędziego, inicjatywę przejęła prokuratura.
Zdaniem s. Iwańca, to kolejna próba opóźnienia postępowania; mimo tych dowodów, s. Iwaniec wraz z obrońcami był gotowy odpierać zarzuty prokuratury.
Po szybkim zakończeniu posiedzenia, s. Iwaniec zwrócił się do dziennikarzy:
„byliśmy merytorycznie przygotowani na zakończenie postępowania. Jestem bardzo zawiedziony, że nie zapadło dziś rozstrzygnięcie. Ile to może trwać?”.
Na pytanie, czy samo przedłużanie postępowania stanowi już jakąś dolegliwość, przytaknął:
„obiektywnie tak, bo kto chciałby być szargany bez widoku na przyszłość, bez rozstrzygnięcia końcowego?”.
- Jestem jednak na tyle impregnowany, jeżeli chodzi o kwestie psychologiczne, podejście do tego, że ja się nie boję - dodał.
Pytany o sporządzoną opinię biegłego, odparł, że ten odpowiedział na istotne pytania dotyczące możliwości ingerencji w maile. - Zachęcam państwa jako dziennikarzy do zapoznania się z tą opinią, ponieważ tam jest tak zwany trop wschodni. Pan biegły był pytany o możliwość ingerencji przez wschodnie służby specjalne w system zabezpieczeń w Ministerstwie Sprawiedliwości. Te konkluzje są smutne. Ten system nie był szczelny -odparł s. Iwaniec.
- Byliśmy gotowi się dziś bronić przed bezprawnym oskarżeniem, bo oskarżeniem bez dowodów. Takie oskarżenie zostało wobec mnie wystosowane - powtórzył.
Zastrzegł, że dziś nie może liczyć na bezstronny i rzetelny proces, biorąc pod uwagę to, w jakim stopniu opanowane są dziś sądy karne przez stowarzyszenie Iustitia, z którym pozostaje w głębokim konflikcie.