Klaudia Jachira jest świeżo upieczoną posłanką Koalicji Obywatelskiej. Wcześniej była aktorką, a jej działalność ograniczała się do happeningów obrażających między innymi ofiary katastrofy smoleńskiej i ich rodziny. Choć wszyscy dobrze znają jej "przedstawienia", to Jachira twierdzi, że nie robi nic złego, a jej... satyra nie została zrozumiana.
Jachira tłumaczyła dziś, że udało jej się zdobyć mandat posła, pomimo wielu "manipulacji, kłamstw i obelg" pod jej adresem.
Posłanka KO nie chciała odpowiadać na pytania reporterki portalu niezalezna.pl, twierdząc, że są to manipulacje. Na uwagę, że często przekraczała granice, Jachira stwierdziła:
- Ciężko jest mówić o granicach, którymi rządzi się kultura, satyra i ironia. Dużo osób.. nie wiem, czy ma świadomość tego, czym jest ironia. Często moje wypowiedzi są wyrwane z kontekstu, co w utworze satyrycznym niszczy cały utwór artystyczny. Nigdy nie czuję, żebym przekraczała jakiekolwiek granice. Zawsze piętnuję zachowania (...), nigdy nie atakuję ludzi
- powiedziała ulubienica Schetyny, która najwyraźniej nie zauważyła, że nie jest już na deskach teatru, a w Sejmie.