W kasie przeznaczonej dla Niemców obowiązuje zakaz obsługi Polaków - zauważył mężczyzna, który opisał sytuację w hurtowni sieci Edeka w niemieckim miasteczku Chociebuż na Facebooku. W sprawie interweniowała już ambasada w Berlinie. Władze sieci przeprosiły. - Firma na szczęście poszła po rozum do głowy i przeprosiła – powiedział w rozmowie z niezalezna.pl wiceminister spraw zagranicznych, Szymon Szynkowski vel Sęk.
Maciej Sergel opublikował na Facebooku zdjęcia zrobione w hurtowni Edeka. Ukazują one tabliczki nad kasami. Na jednej z nich napisane jest "Uwaga! Ta kasa jest przeważnie dla polskich klientów". Obok znajdują się trzy kasy "przeważnie dla niemieckich klientów".
Od kilku miesięcy polscy klienci próbowali zwracać uwagę kierownictwa firmy, że w kasie przeznaczonej "głównie dla niemieckich klientów" - mimo że nie ma do niej kolejki - obowiązywał zakaz obsługi Polaków.
W tej sprawie interweniowała polska ambasada w Berlinie, która zażądała wyjaśnień od niemieckiego koncernu. Władze Edeki przeprosiły i przyznała, że osobne kasy mogły sprawiać wrażenie dyskryminacji. Ostatecznie podział został zlikwidowany.
Sprawę dla portalu niezalezna.pl skomentował Szymon Szynkowski vel Sek, wiceminister spraw zagranicznych.
– Najważniejsze jest to, że natychmiastowa reakcja ambasady na tą skandaliczną sytuację podziału kas na klientów polskich i niemieckich została rozwiązana. Firma na szczęście poszła po rozum do głowy i przeprosiła
– powiedział nam Szymon Szynkowski vel Sęk.
Zapytaliśmy wiceministra, czy przekonuje go tłumaczenie sklepu.
Nie jest moją rolą komentować następnych ruchów i strategii marketingowych firmy. Moją rolą było zwrócenie uwagi na konieczność natychmiastowej interwencji placówki, co się stało zaraz po tym, jak ta wiadomość ujrzała światło dzienne. W tym samym dniu co reagowała placówka, była też reakcja. Z mojego punktu widzenia, ta sprawa jest zamknięta
– dodał.