Sędzia Adam Synakiewicz z Częstochowy uchylił wyrok niższej instancji. Nie chodziło jednak o błędy w ocenie materiału dowodowego. Pretekstem był… przebieg kariery zawodowej sędzi zasiadającej w składzie orzekającym i rekomendacja Krajowej Rady Sądownictwa – nieuznawanej przez część środowiska prawniczego. To pierwsze takie orzeczenie i natychmiast wywołało burzę. Niewykluczone, że sprawa zakończy się postępowaniem dyscyplinarnym.
"Przewodniczący składu orzekającego w sprawie karnej odwoławczej Sądu Okręgowego w Częstochowie przekroczył swoje uprawnienia (…) przyznał sobie kompetencje do badania zgodności z prawem powołania sędziego skutkujące podjęciem bezprawnych działań”
– stwierdził sędzia Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych. Lista zarzutów jest dłuższa. Chodzi o orzeczenie, które w ostatnich dniach wywołało sporo emocji.
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który zaatakował kobiety pracujące na poczcie, groził im, a jedną nawet uderzył w twarz. Proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Zawierciu. Zapadł wyrok skazujący: sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem.
Apelację złożył obrońca, który twierdził, że skład orzekający był niewłaściwie obsadzony i wyrok należy uchylić – akta trafiły do Sądu Okręgowego w Częstochowie. Konkretnie do referatu sędziego Adama Synakiewicza, który rozpatrywał sprawę z Zawiercia jednoosobowo.
Uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. To jeszcze nic nadzwyczajnego. Zaskakujące jednak było uzasadnienie. W nim sędzia Synakiewicz wręcz podważył mandat sędzi, która zasiadała w składzie orzekającym pierwszej instancji. Powód? Bo była rekomendowana przez Krajową Radę Sądownictwa, obsadzoną według obowiązujących obecnie przepisów. Sędzia Synakiewicz wykorzystał do swojej argumentacji orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (Reczkowicz vs Polska) oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Orzeczenie i główne tezy uzasadnienia jako pierwszy opisał „Dziennik Gazeta Prawna”, a w publikacji nie tylko podano kluczowe fakty, ale też cytowano sędziego Synakiewicza. Sędzia komentujący własne orzeczenie? To niecodzienne, ale skoro się zdecydował, zacytujemy…
„Słowa ślubowania sędziowskiego oraz etos służby sędziowskiej nie stanowią dla mnie pustych frazesów, ale drogowskazy wyznaczające jedyną drogę postępowania. Mam obowiązek szanować europejską konwencję oraz orzeczenia trybunału, który wskazuje, jak należy postępować, aby zagwarantować każdemu człowiekowi poszanowanie jego podstawowych praw”
– powiedział „DGP” Synakiewicz.
Oczywiście natychmiast otrzymał wsparcie m.in. Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” czy mediów sprzeciwiających się reformie wymiaru sprawiedliwości i sprzyjających opozycji.
Jednoznacznie wyrok częstochowskiego sądu skomentował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. „Orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego nie pozostawia żadnych wątpliwości, że orzeczenie TSUE w tym zakresie nie może być wiążące dla polskich sądów. Jeżeli sądy mimo wszystko tego rodzaju decyzje podejmują, to przy normalnie funkcjonującym sądownictwie osoby, które wypowiadają posłuszeństwu polskiemu państwu i prawu, powinny być poddane procesowi dyscyplinarnemu i nawet – to moja ocena – usunięte z sądownictwa” – stwierdził w ubiegłym tygodniu na antenie Poranka Rozgłośni Katolickich „Siódma 9”.
Natychmiast zareagował rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych, który podjął czynności wyjaśniające „ws. uzasadnionego podejrzenia popełnienia przewinienia dyscyplinarnego (…) polegającego na uchybieniu godności urzędu”. W komunikacie wskazano na naruszone – według rzecznika – artykuły ustaw oraz konstytucji. Przede wszystkim chodzi o przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego.
– czytamy m.in. w stanowisku rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.
Sprawę wyjaśnia zastępca rzecznika dyscyplinarnego, sędzia Przemysław W. Radzik. W rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” potwierdził, że po raz pierwszy uchylono wyrok z takim uzasadnieniem. – To przede wszystkim złamanie przepisów prawa, godzenie w podstawę porządku prawnego. Także działanie na szkodę obywateli. Chyba najbardziej istotne jest to, że pan sędzia uzurpuje sobie prawo do oceny postępowania innych sędziów, którzy przeszli procedurę nominacyjną w legalnym organie, jakim jest KRS” – powiedział nam sędzia Radzik, zwracając uwagę, że w uzasadnieniu omawianego wyroku prześledzono karierę zawodową sędzi z Zawiercia, oceniano jej postawę. - Takie żonglowanie ludzkim losem, bez żadnej podstawy prawnej ani faktycznej – skwitował sędzia Radzik.
W Sądzie Okręgowym w Częstochowie odmówiono nam komentarza. A co ze sprawą skazanego mężczyzny? – Od wyroku sądu odwoławczego uchylającego wyrok sądu I instancji i przekazującego sprawę do ponownego rozpoznania, tak jak jest w tym przypadku, stronom przysługuje skarga do Sądu Najwyższego – wyjaśnia sędzia Dominik Bogacz, rzecznik częstochowskiego sądu. Dodał, że prokurator zapowiedział skorzystanie z tego środka.
Sędzia Bogacz potwierdził też, że w miniony piątek dotarło do sądu w Częstochowie pismo zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, w którym zwrócił się do prezesa SO o rozważenie kwestii odsunięcia sędziego Synakiewicza od czynności służbowych. – Prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie już poinformował rzecznika dyscyplinarnego, że nie widzi podstaw do takiej decyzji i jej nie podejmie – podkreślił sędzia Bogacz.
Jak można się było spodziewać, orzeczenie sędziego Synakiewicza z uznaniem przyjęły sędziowskie stowarzyszenia i media nieukrywające niechęci do ekipy rządzącej. SSP „Iustitia” wydało nawet oświadczenie, głosząc, że działania rzecznika dyscyplinarnego uważa za „niegodne zawodu sędziego”. Pojawiła się nawet groźba: „Pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy wszystkie działania rzeczników dyscyplinarnych, których status został zakwestionowany przez TSUE, zostaną poddane ocenie niezależnych sądów i niezawisłych sędziów”.
Z kolei sędzia z Częstochowy w rozmowie z dziennikarzami uderzył w tony znane z wcześniejszych wywiadów niektórych kolegów po fachu. „W obecnej sytuacji moje prywatne obawy schodzą na dalszy plan. Nie decydowałem się na zostanie sędzią tylko na dobre czasy” – to „Dziennik Gazeta Prawna”.
„Mogą mnie nawet z domu wyprowadzić w kajdankach, ja swojej postawy nie zmienię” – to „Gazeta Wyborcza”.
– to witryna Oko.press.