- Doszło w stosunku do Mariusza Kamińskiego do zastosowania, bez najmniejszego powodu, działania, które jest określane przez odpowiednie instytucje Rady Europy, jako tortura, czyli dożywiania przez nos - przypomniał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak dodał: "my tego tak nie zostawimy".
- Doszło w stosunku do Mariusza Kamińskiego dożywiania przez nos. A nie było żadnej takiej potrzeby. Było wiadomo, że za kilka godzin wyjdzie z więzienia i że był przedtem, kilka godzin wcześniej, w szpitalu, i jego stan, chociaż niedobry, nie zagraża życiu. Zrobiono to przez czystą złośliwość.
- wskazał prezes PiS.
- Przypuszczam, że decyzja zapadła gdzieś bardzo wysoko, że szczególnie jeden człowiek, który się lubi wściekać, tę decyzję podjął. Ja nie mówię, że rudy, może nie rudy, ale w każdym razie, że ta decyzję podjął przez czystą, obrzydliwą złośliwość
- mówił.
Jak dodał Jarosław Kaczyński: "tortury to jest naprawdę poważna sprawa i my jej nie zostawimy; nie zostawimy także sprawy tego, co jest dalszą konsekwencją tych działań, tzn. tego, że obydwu panów posłów próbuje się pozbawić mandatu".
O tym, jak wyglądało "przymusowe dokarmianie" Kamińskiego, w praktyce - tortury, sam poseł mówił w Telewizji Republika.
- Jak państwo wiecie, sąd penitencjarny w Radomiu zarządził wobec mnie przymusowe dokarmianie. I przed południem doszło do zastosowania tej procedury. Przyjechał sędzia z sądu penitencjarnego i zarządził przymusowe dokarmianie, co jest dosyć drastycznym zabiegiem. Związano mnie pasami do łóżka, po czym przez nos usiłowano mi wsadzić sondę z pokarmem
– powiedział Mariusz Kamiński po tym, jak zwolniono go z zakładu karnego. "W końcu wsadzono mi pół metra takiej rury plastikowej do przełyku i wczoraj usiłowano złamać mój protest" - dodał poseł PiS. Zrobiono to, mimo skrzywionej przegrody nosowej Kamińskiego, co uniemożliwiało bezbolesne przeprowadzenie zabiegu.