Po lewej stronie sceny politycznej nie ustają spory i osobiste wycieczki poszczególnych polityków. Najgłośniejszym echem odbiły się chyba słowne utarczki między Moniką Jaruzelską, warszawską radną, a Anną-Marią Żukowską, rzeczniczką SLD. Dziś o tę sprawę Jaruzelska została zapytana w RMF FM. W odpowiedzi wbiła solidną "szpilkę" Włodzimierzowi Czarzastemu, szefowi Sojuszu.
Monika Jaruzelska zdenerwowała się na koleżanki i kolegów z Lewicy za to, że ostatecznie to nie ona znalazła się na listach wyborczych SLD. W jednym z wywiadów zasugerowała nawet, że to osobista decyzja Włodzimierza Czarzastego, "którego sercu ma być bliższa Anna Maria Żukowska". Zaatakowana rzeczniczka Lewicy nie pozostała Jaruzelskiej dłużna i opisała na Twitterze bardzo nietypową historię z "psem-gwałcicielem" i sikaniem do butów w roli głównej.
Do tej sprawy nawiązał dziś w rozmowie z Moniką Jaruzelską w RMF Robert Mazurek. Zapytał radną, czy "nie żałuje aluzji", którą poczyniła w związku z Włodzimierzem Czarzastym i Anną-Marią Żukowską.
- Absolutnie nie żałuję. Ktoś musiał wykazać się męską odwagą i o tym powiedzieć, o czym wszyscy wiedzą. Jeżeli ktoś by sięgnął np. do tekstu wywiadu pana przewodniczącego sprzed 5 czy 6 lat, gdzie wypowiadał się do jednego z tygodników o swoich zasadach moralnych: jedna żona, jedna partia, jedna kochanka. Wszystko tu się zgadza i jest zgodne z moralnością pana przewodniczącego
- odpowiedział w RMF Jaruzelska i dodała, że "kwestie SLD już jej nie dotyczą".