- W kolektorach ścieki są przerzucane z lewobrzeżnej Warszawy na prawobrzeżną Warszawę. To jest tak zaprojektowane, że jak jest awaria i jeden przestanie działać to ścieki przerzucane są na drugi. (...) Gdyby to wszystko działało normalnie to ścieki zostałyby oczyszczone i po oczyszczeniu wprowadzone do Wisły - wyjaśnił w "Minęła 20" w rozmowie z Michałem Rachoniem dr inż. Krystian Szczepański, dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego
O awarii w oczyszczalni ścieków "Czajka" władze Warszawy powiadomiły mieszkańców dzisiaj. Według pierwszych informacji uszkodzony został jeden z kolektorów, który przesyła część ścieków z lewobrzeżnej Warszawy. MPWiK ze względu na awarię dokonuje "kontrolowanego spustu nieczystości do Wisły".
Minister środowiska Henryk Kowalczyk przekazał z kolei, że niesprawne są obydwa kolektory i "praktycznie całe ścieki wypływają do Wisły". Szef resortu, powołując się na pismo z warszawskiego przedsiębiorstwa wodociągowego, stwierdził, że do awarii doszło we wtorek rano.
Oznacza to, że władze Warszawy zatajały tę informację przed mieszkańcami.
Dr inż. Krystian Szczepański, dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego wyjaśnił, jak zbudowana jest instalacja.
Instalacja zbudowana jest w dużym tunelu o średnicy 4,5 metra. W tym tunelu są dwa kolektory o średnicy 160 cm, które wzajemnie pracują w przerzucaniu ścieków na drugą stronę tak, żeby oczyszczalnia działała. W kolektorach ścieki są przerzucane z lewobrzeżnej Warszawy na prawobrzeżną Warszawę. To jest tak zaprojektowane, że jak jest awaria i jeden przestanie działać to ścieki przerzucane są na drugi
- mówił.
Podkreślił, że "dokładnie nie wiemy, co się wydarzyło, ale sytuacja jest na pewno poważna, bo nie działają dwa kolektory".
Rozumiem, że duży tunel jest cały czas monitorowany. To zadziwiające, że po ponad 24 godzinach jest informacja, że coś takiego się wydarzyło. Gdyby to wszystko działało normalnie to ścieki zostałyby oczyszczone i po oczyszczeniu wprowadzone do Wisły
- podkreślił.
Inżynier wskazał, że "trudno powiedzieć, co się wydarzyło".
Normalne jest, żeby identyfikować miejsca wycieku. Musi to być coś poważnego, skoro informacja o tym dotarła po ponad 24 godzinach. Sądzę, że ta awaria ma charakter poważny
- dodał.