Ogromne zamieszanie wywołało przypomnienie w programie „Minęła 20” szokujących ustaleń w sprawie afery IMiGW. Michał Rachoń w rozmowie z Wojciechem Cejrowskim dość dosadnie określili ją mianem „homoharemu”. To wystarczyło, żeby podniósł się krzyk lewicowych mediów, na czele z „Gazetą Wyborczą”. Tymczasem w tym przypadku chodzi o poważną aferę, a nie o homofobię, którą próbują zarzucać Rachoniowi i Cejrowskiemu lewicowi dziennikarze. Kulisy całej sprawy, które opisywaliśmy również na łamach portalu niezalezna.pl, całkowicie uzasadniają użycie określenia „homoharem” w kontekście tej sprawy. Nowe światło na aferę rzucają również stenogramy ze śledztwa w tej sprawie.
Chodzi o aferę w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jest tam sporo wątków. Były już dyrektor IMiGW Mieczysław O. oskarżony został w sumie o 94 przestępstwa. W sprawie przewija się także sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski. Jednym z wątków jest także wątek miłosny... dwóch kochanków.
W przypadku Gawłowskiego chodzi o śledztwo dot. tzw. afery melioracyjnej i nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
W Sejmie ważą się losy uchylenia immunitetu posła. Według nieoficjalnych informacji śledczy chcą mu przedstawić pięć zarzutów - większość z nich dotyczy właśnie korupcji w związku z aferą melioracyjną.
"W tej sprawie najbardziej porażają nie kwoty, a sposób żądania łapówek. Na przykład maile ze wskazaniem na konkretną markę zegarka" - dodaje informator PAP.
"Pierwszy z zarzutów dotyczy przyjęcia przez Gawłowskiego jako łapówki dwóch zegarków marki Tag Heuer model Carrera 16. Cała sprawa miała miejsce w 2011 roku. Gawłowski był wówczas wiceministrem ochrony środowiska i podlegał mu Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej" - czytamy w informacji tvp.info.
Szczegóły tamtej historii szokują.
"Na jego czele (IMiGW - dop. red.) stał wówczas Mieczysław O., który ustanowił zastępcą swojego kochanka Łukasza L. Stanisław Gawłowski wyraził zgodę na tę nominację. Wówczas świeżo nominowany wicedyrektor wraz ze swoim przełożonym udali się do Genewy na kongres Światowej Organizacji Meteorologicznej" - podaje portal.
Tam Mieczysław O. miał przekazać zastępcy, że "zgodnie z panującym w ministerstwie zwyczajem musi się odwdzięczyć".
"Jeszcze podczas pobytu w Genewie Łukasz L. otrzymał z anonimowego konta e-mail, który nie zawierał żadnej treści a jedynie dwa zdjęcia zegarków, które różniły się tylko kolorem paska" - podaje tvp.ino.
Zegarki zostały kupione i przekazane Gawłowskiemu przez zaufanego kierowcę.
"W 2014 r. w związku z aferą w IMGW Łukasza L. zatrzymała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W śledztwie złożył obszerne wyjaśnienia, opowiadając o licznych przestępstwach kierownictwa IMGW. Opowiedział również o łapówce, przekazanej przez siebie Gawłowskiemu. ABW jednak nie chciała badać tego wątku, gdyż jak zasugerowano, był on zbyt ważnym politykiem PO. Wtedy Łukasz L. skontaktował się z CBA, które podjęło ten wątek. Sprawa jednak nabrała rozpędu dopiero po zmianie władzy" - podkreśla tvp.info
Przypominając szokujące kulisy tej afery, Michał Rachoń w programie „Minęła 20”, w rozmowie z Wojciechem Cejrowskim stwierdził, że w IMiGW za rządów PO działał „homoharem”. Cejrowski nie zgodził się z tym określeniem.
- Szef Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej za pieniądze dostawał usługi seksualne. W haremie się nie płaci, a tam było za pieniądze. Czyli quilombo mówiąc po hiszpańsku, jest takie stare słowo polskie: burdel. Nie wiem, czy w Telewizji Polskiej można powiedzieć - stwierdził Wojciech Cejrowski.
- Faktycznie, jak ostatnio używaliśmy takich słów dla określenia spraw przecież politycznych, które się dzieją w Polsce i za granicą, to się postępowy lewicowy świat obruszył, więc ja nie wiem w zasadzie, czy można czy nie - odpowiedział Rachoń.
To właśnie ta wymiana zdań oburzyła lewackie środowiska, z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” na czele. Tymczasem ujawniono niedawno stenogramy rozmów pomiędzy Mieczysławem O., a Łukaszem L. Wynika z nich jednoznacznie, że mężczyźni byli w dość... zażyłych relacjach.
„Mieczysław O.: Czyli ty. Czy ty mnie jeszcze kochasz?
Łukasz L.: Myślałem, że zadasz pytanie, czy jak to mówiłeś? Czy dam ci kiedyś dupci?
Mieczysław O.: To będzie następne” - cytuje fragmenty stenogramół „Super Express”.
Z rozmów ewidentnie wynika także, że były dyrektor IMiGW miał „wykorzystywać seksualnie swoich studentów”, w zamian za oferowanie im pracy.
„Łukasz L.: A to całe twoje stadko przygodnych, które zatrudniasz w instytucie? (...) Wiesz, ty ich sobie nie zamawiasz. Sobie znajdujesz, studentów. Spotykasz się z nimi, dupczysz, a następnie im oferujesz praktyki płatne, pracę. Mam ci rzucać nazwiskami?
Mieczysław O.: Rzuć mi.
Łukasz L.: Pierwszy B. Drugi M. Trzeci W. Czwarty Michał Bier... Bied..., ten z Poznania z zamówień – czytamy w kolejnym fragmencie stenogramów.