Hanna Gronkiewicz-Waltz unika stawienia się przed komisją weryfikacyjną, bagatelizuje swoją rolę w aferze reprywatyzacyjnej, atakuje osoby wyjaśniające skandal, ale najwyraźniej traci poparcie nawet w Platformie Obywatelskiej. Dzisiaj nawet Grzegorz Schetyna powiedział, że ponowi odpowiedzialność polityczną za gigantyczny skandal.
Osoby, które poznały kulisy afery reprywatyzacyjnej, nie mają wątpliwości, że w stołecznym urzędzie dochodziło przez lata do gigantycznych nadużyć. Zresztą niektórzy urzędnicy są podejrzanymi w śledztwach prowadzonych przez prokuraturę. Pomimo to prezydent Warszawy odrzuca wszelkie zarzuty, że nie nadzorowała urzędu w odpowiedni sposób.
Dotychczas mogła jednak liczyć na pomoc partyjnych kolegów z Platformy Obywatelskiej. Najwyraźniej już się to skończyło.
W dzisiejszym wywiadzie dla Radio Zet, wprawdzie Grzegorz Schetyna zapewniał, że HGW "ma (wsparcie Platformy), bo jest wiceprzewodniczącą PO", ale od razu dodał: "sprawa reprywatyzacji jest także przez nią i musi być wyjaśniona w pełny sposób".
I zaznaczył.
"Tutaj nie będziemy nikogo chować czy uniewinniać przed rozstrzygnięciem sądowym. W prawnej sprawie reprywatyzacji jest niewinna. Jako prezydent miasta w oczywisty sposób ma polityczną odpowiedzialność za to, co działo się w ciągu jej kadencji, kiedy była prezydentem" – stwierdził Schetyna w rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu Zet.
I co na to Hanna Gronkiewicz-Waltz