- Ta bezwzględność, z jaką potraktowano tą sprawę i cynizm, pokazuje, że oni są w stanie posunąć się bardzo daleko. Nie zamierzałem się odzywać w tej sprawie w ogóle, dopóki moi dziennikarze nie dostali gróźb śmierci. Ja też takie groźby dostałem, dostaję je ciągle. To, że się grozi moim kolegom śmiercią, którzy nie mieli nic wspólnego z tymi publikacjami, jest przekroczeniem granicy, za którą musi być tylko i wyłącznie potępienie dla tych, którzy to robią i organizują - powiedział na antenie TVP Info Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" odnosząc się do nagonki polityków opozycji na dziennikarzy, którzy pisali o aferze pedofilskiej.
Były pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień dopuścił się innej czynności seksualnej z małoletnim. Sprawę ujawnił w grudniu 2022 r. dziennikarz "Radia Szczecin" Tomasz Duklanowski. Niedawno upubliczniona została informacja, że chłopiec popełnił samobójstwo. Dziś odbył się jego pogrzeb.
Politycy opozycji zrzucają teraz na Duklanowskiego odpowiedzialność za "ujawnienie danych ofiary", choć w jego tekście nie padło ani nazwisko, ani sformułowanie, które mogłoby doprowadzić do odkrycia tych danych. Tak stało się... dopiero dzień później. Wobec Duklanowskiego oraz innych dziennikarzy, którzy pisali o tej sprawie, kierowane są groźby.
Sprawę skomentował na antenie TVP Info Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
"Przede wszystkim, dziś jest pogrzeb, więc wielkie wyrazy współczucia wszystkim bliskim tego chłopca. Stał się on ofiarą jakiejś wielkiej patologii, która jest w naszym życiu społecznym, publicznym. Tą patologią jest przede wszystkim jednak możliwość istnienia pedofilii, która się szerzy na taką skalę, również za publiczne pieniądze. Trzeba pamiętać, że ten pedofil pobierał publiczne pieniądze. Obowiązkiem dziennikarza jest pytać na co są wydawane publiczne pieniądze, szczególnie, jeśli dostaje je pedofil, który organizuje terapię dla dzieci"
"Czy to są wszystkie ofiary? Pamiętamy jak kościół zwrócił się do ofiar pedofilii, aby się zgłaszały. Partia, która stworzyła karierę polityczną tego pedofila miała obowiązek zwrócić się do rodziców dzieci "leczonych" przez tego pedofila, żeby się dowiedzieć, czy nie zostali ofiarami"
"Oni chcieli wykonać taką podwójną operację. Po pierwsze, schować tą aferę i robili to od momentu jej ujawnienia. Potworna nagonka na dziennikarzy, którzy dotykali tematu, a teraz chcą szukać jakiś zysków politycznych uderzając w swoich przeciwników. Nie warto tego oceniać. Każdy musi w swym sumieniu ocenić i zobaczyć, czy rzeczywiście ci ludzie powinni działać w życiu publicznym. Groźby śmierci wobec dziennikarzy skreślają kogokolwiek z istnienia w systemie demokratycznym. Oni te groźby nakręcili, oni za nie odpowiadają. Tusk nawoływał do przemocy osobiście. Teraz grozi się śmiercią dziennikarzom"
"Okazuje się, że pedofilia jest wątpliwa. Jeśli już dojdzie do jej ujawnienia, to wolno się zajmować tym tylko sądom i prokuratorze. Nie wolno dziennikarzom, bo zawsze jest jakieś wyższe dobro, które należy chronić. A ta bezwzględność, z jaką potraktowano tą sprawę i cynizm, pokazuje, że są w stanie posunąć się bardzo daleko. Nie zamierzałem się odzywać w tej sprawie w ogóle dopóki moi dziennikarze nie dostali gróźb śmierci. Ja też takie groźby dostałem, dostaję je ciągle. To, że się grozi moim kolegom śmiercią którzy nie mieli nic wspólnego z tymi publikacjami, jest przekroczeniem granicy, za którą musi być tylko i wyłącznie potępienie dla tych, którzy to robią i organizują"