Komisja weryfikacyjna ukarała prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz grzywną 30 tys. zł za niestawiennictwo na rozprawie . Wcześniej przewodniczący komisji wiceminister Patryk Jaki wnioskował o ukaranie Hanny Gronkiewicz-Waltz grzywną w wysokości 10 tys. zł, jednak w toku dyskusji członków komisji zdecydowano o podniesieniu wysokości grzywny.
Komisja weryfikacyjna rozpoczęła badanie reprywatyzacji kamienicy przy ulicy Mokotowskiej 40 w Warszawie. Na rozprawę w czwartek została wezwana prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która nie stawiła się, tłumacząc swoją nieobecność już „wcześniej zaplanowaną delegacją”.
Na posiedzenie komisji weryfikacyjnej na zasadach ogólnych wezwana została prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Do tej pory prezydent była wzywana przed komisję wielokrotnie - zarówno na posiedzenia o charakterze ogólnym, jak i w sprawach konkretnych reprywatyzacji nieruchomości. Dotychczas jednak nie zjawiła się przed komisją.
Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk poinformował, że Gronkiewicz-Waltz „przebywa w tym tygodniu w delegacji służbowej za granicą, dlatego nie jest możliwe, żeby stanęła w czwartek przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji”. Jak dodał, wyjazd był zaplanowany wiele miesięcy temu.
Z tytułu niestawiennictwa się na rozprawach komisja już kilkakrotnie nakładała na prezydent Warszawy kary grzywny, łącznie w kwocie 50 tys. zł. Część z nich zostało uchylonych przez sądy administracyjne. Gronkiewicz-Waltz odmawia stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań, argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. Na ostatnie przesłuchania o charakterze ogólnym natomiast wysyłała usprawiedliwienia, że nie może się stawić przed komisją w związku z innymi sprawami w sądach, które toczą się w tym samym terminie.
Na rozprawę ws. Mokotowskiej zostali wezwani także beneficjenci decyzji zwrotowych: Brygida Kinga Goworek i Małgorzata Rogozińska-Dzik oraz ich pełnomocnik Krzysztof Dębski, Marian i Danuta Robełek, prezes zarządu Plater Sp. z o.o. Mirosław Bieniek oraz radca prawny m.st. Warszawy Jerzy Bandurski, który parafował decyzję reprywatyzacyjną.
Komisja weryfikacyjna zajmuje się sprawą Mokotowskiej na wniosek prezesa Wolnego Miasta Warszawa Jana Śpiewaka. Śpiewak przypominał, że roszczenia do kamienicy zostały wykupione za 850 tys. zł. W styczniu br. złożył on do prokuratury we Wrocławiu zawiadomienie ws. niedopełnienie obowiązków, przekroczenia uprawnień i przejęcia korzyści majątkowej przez b. wicedyrektora stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R. w związku z reprywatyzacją nieruchomości.
Śpiewak mówił wówczas, że stowarzyszenie ma podejrzenia, że w przypadku Mokotowskiej 40 mogło dojść do korupcji.
- Świadczą o tym dokumenty wydawane przez urząd miasta w 2001 i 2007 roku, które jednoznacznie stwierdzają, że ta kamienica nie może podlegać reprywatyzacji, bo wniosek dekretowy, wniosek o reprywatyzację został złożony po terminie - powiedział radny. Dodał, że w momencie, kiedy wykupiono roszczenia do tej kamienicy "nagle ten termin przestał być problemem".
Prezes WMW mówił również, że w przypadku kamienicy przy Mokotowskiej 40 nie stwierdzono m.in. przesłanki posiadania, czyli tego, czy jej właściciele byli w jej posiadaniu po wojnie, gdy składali wniosek. "Wiemy, że nie byli, bo mieszkali w Poznaniu" - mówił Śpiewak. Dodał, że nie sprawdzono również umów odszkodowawczych, bo właściciele do dziś mieszkają w Szwecji i być może zostali objęci umowami odszkodowawczymi, które Polska podpisała ze Szwecją.
- Kamienica przy Mokotowskiej jest świeżo wyremontowana i w momencie, kiedy zaczął się remont kamienicy pojawił się Marian Robełek. Zupełnie przez przypadek, kiedy kamienica zaczęła odzyskiwać dawny blask (...) i w sposób błyskawiczny, bo w niecałe 10 miesięcy od złożenia wniosku otrzymał tę kamienicę - powiedział Śpiewak.