Gęstnieje atmosfera wokół marszałka Senatu. Padają wobec niego coraz cięższe oskarżenia od krewnych jego byłych pacjentów. Tymczasem Grodzki wszystkiemu zaprzecza. Teraz przekonuje nawet, że cała sprawa to „polityczne polowanie z nagonką”.
Prof. Tomasz Grodzki wziął 3000 złotych, ale po dwóch dniach zadzwonił i powiedział, że nie udało mu się uratować teścia, bo trupa mu przywieźliśmy”.
- opowiadają bliscy pacjenta, który zmarł przed operacją.
Kilka dni temu „Gazeta Polska Codziennie” ujawniła natomiast relację kolejnej osoby, która zdecydowała się opowiedzieć o przekazywaniu pieniędzy prof. Grodzkiemu w związku z operacją w szpitalu Szczecin Zdunowo.
[polecam:https://niezalezna.pl/303238-autor-tekstow-o-sprawie-grodzkiego-to-nie-sa-anonimy-ci-ludzie-sa-gotowi-zeznawac ]
Spytany wprost o to, czy przyjął kiedykolwiek pieniądze w zamian za przeprowadzenie operacji, zabiegu, lub w ogóle przyjęcie kogoś do szpitala, Tomasz Grodzki na antenie TVN 24 wygłosił płomienne oświadczenie.
Odpowiedź brzmi jednoznacznie – nie [jako lekarz, dyrektor, ordynator nie przyjąłem kiedykolwiek pieniądzy w zamian za przeprowadzenie operacji, zabiegu czy przyjęcie kogoś do szpitala]. Ale wyobraźmy sobie sytuację, że wie pan, 19 lat temu chciałem wystąpić w TVN-ie. Przyniosłem panu 3 tys. zł, pan obiecywał że mi załatwi telewizję, ale pan nie załatwił i pieniędzy pan nie oddał. Czy pan nie czuje absurdu tej sytuacji, że teraz pan będzie musiał udowadniać, że ta sytuacja nie miała miejsca?
- pytał Tomasz Grodzki prowadzącego rozmowę Konrada Piaseckiego.